Sen
#21
Sen z 08.08.2017

Byłam tym typem dziewczyny, która na pierwszy rzut oka jest niewinna i strasznie nieśmiała ale przy bliższym poznaniu okazuje się być najbardziej zdeprawowana. Szukałam wrażeń. Trzymałam się z wysokim chłopakiem w skórze, który wyglądał jak mój partner i widać było że niesie same kłopoty. Chodziłam z nim po ciemnym, podejrzanym magazynie w dokach. Oprowadzał mnie i uśmiechał się typowo szelmowskim uśmiechem. Pytał się często czy się boje, chyba go to podniecało. Byłam w sukience, o dziwo wygodnej, w przygaszonych delikatnych kolorach. Gdy słychać było, że ktoś się zbliża chłopak zastygł i mi polecił to samo. Wyprowadzał mnie przez kręty korytarz zastawiony beczkami i drewnianymi skrzynkami. Strażnicy magazynu nas znaleźli, chłopak rzucił się by zablokować przejście strażnikom a mi kazał biec do końca korytarza. W jednej chwili już nie miałam sukienki tylko dobrze dopasowany strój, spodnie z rzemieniami na bokach nóg, elastyczną czarną bokserkę i noże przypasane do ud. Z rozbiegu prześlizgiwałam się nad beczkami i skrzyniami, czułam się jak Prince of Persia i w pewnym momencie widziałam wszystko z 3 osoby. Po dotarciu do końca korytarza chłopak natychmiast znalazł się za moimi plecami i oboje wpadliśmy przez drzwi przed nami do mieszkania chłopaka. Przytulne mieszkanie prowadzone przez babcię chłopaka, widziałam jego młodszą siostrę bawiącą się jakimś misiem. Chłopak poszedł do swojego pokoju i usiadł w głębszym fotelu, ukradkiem zobaczyłam w lustrze swoje odbicie, poza nietypowymi blond lokami znów miałam na sobie sukienkę. Chłopak klął na strażników mówiąc, że zepsuli mu plany. Niewinnym, słodkim głosem zapytałam go jakie plany miał. Odpowiedział podpierając sobie głowę na łokciu, że miał zamiar pokazać mi coś więcej niż dobra zabawa. "Chciałem Cie nauczyć jak to jest", uśmiechnął się lubieżnie. Znowu poczułam, że już nie mam sukienki a miły mi przylegający strój. Odwzajemniłam jego uśmiech i usiadłam mu na kolanach okrakiem dłonie splatając na jego karku. Patrząc na niego zwierzęco zaczęłam się ocierać o niego biodrami, mruczałam podczas namiętnego całowania chłopaka. 

Co się działo po krótkiej grze wstępnej możecie się tylko domyślać, bo zachowam to dla siebie. Powiem tylko, że to był bardzo dobry sen :P
Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#22
Sen z 09.08.2017

Początek był spacerem przez ścieżkę wśród złotych zbożowych pól. Idąc dalej pole z lewej strony się skończyło, zostało zastąpione przez domy. Z daleka widziałam wysoki, zagięty na końcu słup, na którym siedział myszołów. Nie mogłam odwrócić od niego spojrzenia, wyglądał jak miniatura jakiegoś boskiego posągu. Zerwał się do lotu i krążył wysoko nade mną, w tym momencie widziałam siebie i otoczenie jego oczami. Widzenie oko ludzkie-oko ptasie często mi się zmieniało podczas lotu myszołowa, ostatecznie spojrzenie wróciło do ludzkiego widzenia. Ptak zaczął nurkować, atakować mnie. Gdyby nie uniki w ostatnich chwilach dostałabym jego ostrym dziobem. Starałam się go wpierw odpędzić, ale bez skutku, więc próbowałam go zderzyć z kamiennym ogrodzeniem jakiegoś domu lub ziemią. Robiąc późny unik ptak uderzył w ziemię, gdy się do niego zbliżyłam zobaczyłam, że ptak był zrobiony z metalu, drewna oraz miękkiej opierzonej takiej jakby podszewki. Wzięłam go i ruszyłam w dalszą drogę, czasem podrzucając go w powietrze by mógł polatać. W powietrzu normalnie machał skrzydłami i był całkowicie żywy. Dotarłam do bloku w którym miałam mieszkać z innym gronem osób. Przed blokiem bawił się biały chłopiec z hinduskim chłopcem, ojciec białego dziecka zaczął się burzyć i wyzywać drugiego chłopca, bo widział jak ten nie daje wygrać jego synowi. Nie byłam przez chwilę już sobą, tylko widziałam świat oczami tego chłopca. Mężczyzna próbował mnie złapać, więc umykałam, gdy widział moje uniki śmiał się, że jestem tchórzem (osobiście mnie ciśnie by coś powiedzieć o tchórzostwie, ale nie mam po co się denerwować przez własny sen). Chłopak uciekł do budynku, znów byłam sobą. Ruszyłam do budynku mijając sporo osób znanych mi powierzchownie ze szkoły. Ktoś wspomniał w tle o listach, zbiegłam w dół do skrzynki by zobaczyć czy moja paczka dotarła. W skrzynce była paczka oraz list od przyjaciółki, która wyjechała na dwa miesiące za granicę. Ucieszona wróciłam na klatkę schodową i zaczęłam czytać list, słysząc hałasy z budynku postanowiłam wyjść na dwór i podczas spaceru czytać. Na dworze była Masa (przez duże M) ludzi, ale nie słyszałam ich. Idąc przez zatłoczony plac nie dotknęłam nikogo, jakby się rozpływali tuż przede mną. Podczas czytania kartki napisanej w nietypowy, kreatywny sposób podbiegła do mnie koleżanka ze szkoły i pytała czy mam możliwość pożyczenia jakiejś większej sumy. W głowie przypominając sobie swój stan konta, marne zera, zapytałam koleżankę ile potrzebuje. Pokazała mi sklepik w grze Sacred i wskazała kilka przedmiotów z zestawu na jakie trafiła. Westchnęłam i powiedziałam by poczekała aż zmienię postać. Wylogowałam się ze świata i wzięłam swoją najlepszą postać, ruszyłam na mapkę z kilkoma bossami. Omijając pierwszego bossa-hydrę i przedzierając się przez zastępy pomniejszych potworów biegłam na bossa-kościeja, z niego wypadało więcej złota. Przypominając sobie podczas walki jego słabe punkty uderzyłam czaszkę kościeja mieczem, stal zabrzęczała głośno. Na czaszce kościeja nie było ani rysy, pasek zdrowia też się nie ruszył. Kościej uderzył mnie w twarz, krew płynęła z nacięcia na mojej wardze, a na jego kościach pojawiły się drobne pęknięcia od uderzenia w moje zęby. Rozjaśniło mi się w głowie. Zęby. Odrzuciłam broń na bok i rzuciłam się z zębami na jego kości, łamały się i kruszyły od moich ataków. Po jakimś czasie został tylko kręgosłup, kilka żeber i czaszka. W momencie rzucania się na pozostałości bossa obudził mnie telefon.
Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#23
Sen z 10.08.2017

Nowe mieszkanie, nowe życie. Na prośbę mamy, poszliśmy do kościoła całą rodziną by się obmyć święconą wodą w czasie jakiegoś święta. Wszyscy się tłoczyli (w ubraniach) pod jednym prysznicem by choć kawałek nogi zamoczyć i poczuć to 'boskie oczyszczenie'. Po powrocie do domu, jak zazwyczaj w paskudnych humorach przez kłótnie w kościele pod tytułem "możesz się zachowywać?" z elementami podtrzymującymi rozrywkę "niech sobie będzie, ale nie będę jego wyznawcą", każdy ruszył w swoją stronę. Rodzice w salonie, siedzieli metr od telewizora na podłodze oglądając programy, ja poszłam do pokoju, rozebrałam się do bielizny i położyłam się spać bo byłam zmęczona. Gdy już zasypiałam usłyszałam głos mamy oznajmiający, że mamy gości. Myślałam, że to moje niezbyt lubiane kuzynostwo, rozpieszczone dzieciaki, które uznają że nawet jeśli są w gościach to wszystko się im należy. Liczyłam, że nikt nie wejdzie do mojego pokoju. Po kilku błogich cichych minutach do mojego pokoju wszedł uchodźca. Rozglądał się po pokoju i podszedł do parapetu gdzie były moje ubrania. Wtedy się uniosłam z łóżka by usiąść i spojrzałam na obcego świdrującym spojrzeniem. Przysiadł na krawędzi łóżka i zaczął się tłumaczyć, kajać, że on nie chciał kraść tylko coś innego. Czułam, że kłamie. Wstałam i chciałam by zniknął, gdy się odwróciłam już go nie było. Tuż po tym opuściłam siebie i miałam widok na salon, rodzice dalej oglądali telewizję, ale z jakąś koleżanką. Telewizor nagle wybuchł im przed twarzami rozbryzgując ciała po całym pomieszczeniu. Policja przyszła do mnie mówiąc, że moi rodzice nie żyją. Poczułam potworny ból, który niemal natychmiast zniknął, jak gdybym zapomniała o tym. Na ten dzień była zaplanowana impreza w naszym domu z rówieśnikami. Gdy przyszli, ja siedziałam na kanapie, dopiero powoli do mnie docierało że wraz z bratem jesteśmy sierotami.. Dzieciarnia chciała muzyki, podeszłam do kolumn i szukałam jakiegoś dobrego utworu lub składanki. Chcieli czegoś żywego, puściłam składankę rock'ową. Wtedy wezbrała we mnie złość, gorycz po stracie rodziców, której moja głowa nie dawała rady już wypierać, ukrywać. Wybuchłam silnym niskim wrzaskiem, w którym wmieszane było wilcze wycie. Padłam na kolana a świat się rozpłynął, uciekając spode mnie. Pozostałam, ze swym bólem w pustce. Obudził mnie grzmot szalejącej za oknem burzy.

Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#24
Sen z 13.08.2017

Miesiąc miodowy z partnerem,
Szłam do sklepu z partnerem, trzymaliśmy się za rękę, w tle śpiew ptaków, ładne słoneczko i sielanka. W sklepie po kupieniu rzeczy potrzebnych na śniadanie jakie zamierzaliśmy zrobić, sprzedawca pokazał nam pokój dla nowożeńców. Drobne pomieszczenie z jednym wielkim łóżkiem na samym środku. Nie zwracając większej uwagi na rozmowę sprzedawcy i mojego partnera przeglądałam książki na półce wbudowanej w ścianę. Mój partner podszedł do mnie i przytulił od tyłu mówiąc, że nawet fotograf jest w zestawie. Zdziwiłam się na wspólne zdjęcia, nie lubię robienia zdjęć, ale uznałam, że dam temu szansę. Po hm... Upojnej nocy wstałam, usiadłam na łóżku i moje oczy zrobiły się większe od ufo ze zdziwienia. Kamera była naprzeciwko łóżka z ładnie mrugającą lampką, która mówi "tak, jestem włączona, tak, byłam cały ten czas tutaj". Wiadomość o fotografie, który zamiast zdjęć dla nowożeńców robił im osobiste seks-taśmy była - nawet jak dla mnie - nieco za dziwna, bo z wrażenia się obudziłam.
Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#25
Sen z 14.08.2017

Było bardzo ciemno, czuć było słoną wilgoć w powietrzu. Zbierało się na sztorm. Ludzie uciekali z niemym krzykiem na ustach wokoło mnie. Jakaś kobieta mnie pociągnęła za rękę i kierowała do prawdopodobnie jakiegoś punktu zbiórki. Przebiegając obok spróchniałego, bardzo wilgotnego i ciemnego drewnianego płotu, sięgającego wysoko ponad głowę, zauważyłam w ciemności drobne iskry. Wyrwałam się z uścisku kobiety, która pognała dalej z resztą ludzi nie patrząc w tył. Gdy wzrok przyzwyczaił mi się do nieprzeniknionych cieni zobaczyłam, że iskry unosiły się wokół jednej postaci. Była ona ciemniejsza od całego tła, jakby zabierająca ciemność miejsca do siebie. Poruszała się płynnie w miejscu, delikatnie się kołysząc na boki jak wiedźma z dziczy. Przypatrując się dalej widziałam kobiecy zarys ciała, jej twarz i całe ciało były pokryte różnymi wzorami zrobionymi połyskującą czarną farbą. Cały świat wokoło mnie nagle zamilkł, miałam wrażenie, że kobieta się przybliża jednocześnie stojąc w miejscu. Gdy przechyliła głowę lekko na bok w typowo zwierzęcym geście i uśmiechnęła się, iskry wokoło wzmocniły swoje światło i ruchy. Obudziłam się z drapiącym, słonym zapachem w nozdrzach.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Byłam na wycieczce z rodzicami w pirackiej zatoce, pełno drewnianych placów zabaw, olinowania do wspinaczek i mini-statków. Podjechało jakieś auto, w środku była kobieta. Ktoś podbiegł i ją zamordował w środku, następnie uciekł. Ludzie wokoło byli przesłuchiwani, ze szczególnym uwzględnieniem żony ofiary oraz dwóch podejrzanych typów przy mini-statku. Obudziłam się przez ponad 40 kilo żywej, szczekającej masy, która wskoczyła mi na łóżko.
Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#26
Ten pierwszy sen brzmi przyjemnie :D Rzeczywiście aż czuć słoną wodę.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#27
Sen z 15.08.2017

Szłam przez park saski, ładna pogoda, jakaś parka się się całowała blisko krzaków. Mijając do tej pory mi nieznanego przeznaczenia owalną budowlę na wzniesieniu dotarłam do rozwidlenia ścieżki. Było tam moje biurko, komputer i przybory do rysowania. Usiadłam i rysując na kartce obraz w komputerze się również pojawiał. Straciłam poczucie czasu, Blisko mnie szedł tłum anonimowych, bez twarzy ludzi. Usłyszałam za sobą kogoś, kroki mówiły że idzie w moją stronę. Ciemnowłosy mężczyzna z zasłoniętą twarzą, by widoczne były tylko oczy, podszedł i powiedział, że podobają mu się moje rysunki. Poczułam jak się rumienię, nie mogłam wydusić z siebie słowa, choć normalnie mi się to nie zdarza. Schowałam się pod biurkiem. Mężczyzna gdzieś zniknął, dopiero wtedy wyszłam spod stołu. Gdy usiadłam by kontynuować pracę poczułam jak ktoś mnie całuje w policzek. Znów ten mężczyzna. Tym razem zaczęłam z nim rozmawiać normalnie. Rozmowę przerwała nam wysoka, kręcona blondynka, kazała mi się nie zbliżać do mężczyzny i uszkodziła mi monitor. Gdy zapytałam czy naprawi mi ekran zaczęła się śmiać. Wzruszyłam ramionami i rzucając mimochodem, że zgłoszę to administracji zamilkła a na jej twarzy wypisana była niepewność. Ruszyłam w kierunku grobu nieznanego żołnierza, po drodze musiałam przejść przez środek ładnej kawiarni. Jakaś brązowowłosa kobieta zatrzymała mnie, mówiąc że jest asystentką blondynki i pytała jaka kwota mnie zadowoli bym trzymała się z dala od mężczyzny. Parsknęłam śmiechem, ale nie pamiętam już dalszych wypowiedzi rozmowy. Wiem na pewno, że się na nic nie zgodziłam. Ostatecznie asystentka rzuciła mi 300 złotych pod nogi i zniknęła śmiejąc się. Podniosłam pieniądze i wróciłam na swoje stanowisko, obok niego pojawiło się drugie biurko i mężczyzna sobie rysował obok mnie. Licząc pieniądze okazało się, że jest tam 600 złotych. Zdziwiona, że się suma zmieniła rysowałam sobie mangową dziewczynę w skąpym bikini. 

Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#28
Sen z 19.08.2017

Byłam mężczyzną we śnie. Chodziłam po swojej szkole, bez większego celu, więc uznałam, że można by pójść do szkoły obok do siostry. Szukając ją natknęłam się na nauczycieli, powitałam miło, jak gdyby nigdy nic by nie poznano, że nie jestem od nich. Gdy odnalazłam siostrę próbowałyśmy się wymknąć z budynku, ale wszystkie drzwi były zamknięte oprócz jednych. Gdy sie tam kierowałyśmy jakiś nauczyciel nam zatarasował drogę i zamknął drzwi na klucz. Zaczęliśmy się z nimi patyczkować, mówili o konsekwencjach i tym podobnych, ale w gruncie rzeczy nic nie zrobiłyśmy, więc sobie dalej z nimi gadałyśmy ripostując ich słowa w taki sposób by nie wykorzystali tego przeciw nam. Kazali nam siedzieć przy drzwiach, obok jakaś klasa miała zajęcia na korytarzu, słuchaliśmy jak śpiewają. Tragedia.. Nauczyciel nas pilnujący nie wytrzymywał tak samo, ale zamiast sobie odejść do jakiegoś kantoru otworzył drzwi na zewnątrz i wyszedł gdzieś. Nie było go widać przez przeszklony kawałek ściany. Mówiąc siostrze, że mamy okazję uciec, doszło do mnie że mówiłam w znaczeniu by uciec przed nauczycielami. Nie ze szkoły a przed nimi. Skrzywiłam się na tą oznakę tchórzostwa i zostałyśmy w budynku czekając, by stawić czoła wszystkim konsekwencjom z godnością.

Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#29
Sen z 20.08.2017

Wyjazd nad jezioro z grupą ludzi, nieznaną mi rodziną partnera. Jakiś wujek z większym brzuchem, parę małych dzieci, grupa dorosłych mających na wszystkich oko, typowa standardowa rodzinka. Mój partner poszedł po lody, bardzo długo był w kolejce więc poszłam się zamoczyć w wodzie. Pływałam chwilę w całym ubraniu, woda była bardzo przyjemna. Potem zauważyłam go przez szklane drzwi sklepu i wyszłam z wody by go zaskoczyć w połowie drogi. Gdy mnie zobaczył zrobił zaczął narzekać, że nie czekałam na niego, że miałam czekać, choć nic takiego nie było wcześniej ustalone. Zdenerwowana ruszyłam do wody, skoczyłam z niskiego podestu w tym samym czasie z jakimś facetem obok, wyminęłam go w wodzie i odbiłam się od kratki wytyczającej koniec toru. Ruszyłam nienaturalnie szybko przecinając wodę, omijałam ludzi niemal odpychając się od wody jak od ziemi nogami i wypływając prawie całkowicie ciałem na powierzchnię. Ominęłam pływaka na desce surfingowej który unosił się, odbijał na wodzie jak ja, dotarłam do końca jako pierwsza. Było pudełko z kluczem w środku, zdobyłam je i przekazałam jakiemuś ubranemu na niebiesko goblinowi, który miał otworzyć skrytkę z nagrodą. Wtedy czekając na powrót goblina pojawił się mój ex z dziewczyną. Usiedli po dwóch stronach mnie, osaczając, jedno prowokowało, drugie próbowało mnie obrzucić różnymi dziwnymi rzeczami. Gdy się zdenerwowałam w mojej dłoni pojawił się nóż, nie zauważając go jeszcze, zacisnęłam dłoń na nim i krwawiłam. Unikając ataku mojej byłej koleżanki, pocisku z dziwnej masy przypominającej bitą śmietanę przycisnęłam sobą ex do ławki z nożem przy szyi. Wstałam z niego prędko i obeszłam, by on był między mną a pociskami, jego nowa dziewczyna miała kiepskiego cela. Podczas gdy ex wciąż prowokował, dostał pociskami z dziwnej masy i podpalone kawałki, które mu padły na następnie ładnie płonącą brodę. Zgasiłam to od razu, patrząc na niego jak na idiotę, że pozwala coś takiego robić. Patrzył na mnie z niezmąconym 'uśmiechem wyższości', którego nie cierpię. Dziewczyna przyleciała by zobaczyć czy mu nic nie jest, ja chcąc skorzystać z okazji i sobie iść ominęłam parę gołąbków. Dziewczyna wyszła mi naprzeciw z małym nożykiem, ostrzegłam ją, że to ja potrafię robić krzywdy. Uderzając mocno nożem o nóż wytrąciłam go z jej ręki. Stała jak zamurowana gdy się odwróciłam i wyszłam, mijałam jakiegoś mężczyznę z wielkimi oczami, który był świadkiem całego zdarzenia. Powiedziałam mu, że nie mają nawet małej ranki ode mnie, a krew która ładnie ozdobiła całą scenerię jest moja ze zranionej dłoni. Po chwili, pod wpływem jakiegoś impulsu wróciłam na miejsce i zerwałam piórko z łapacza snów który był obok pojemnika na klucz.

Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#30
Sen z 21.08.2018

Początku niestety nie pamiętam bardziej niż ogólnikowo. Była uczta w wielkiej sali na rozpoczęcie roku w szkole, spotkałam tam swoją nauczycielkę od etyki, która już poszła na emeryturę. Byłyśmy tak szczęśliwe spotkaniem, że zapomniałyśmy gdzie jesteśmy. Nasze śmiechy zostały przerwane przez straszliwy wzrok nowej dyrekcji, na której to cześć została wydana uczta. Od tego momentu mam dziurę w pamięci do pewnego zdarzenia. Byłam w płonącym budynku, miejsce uczt zmieniło się w żywe piekło. Widziałam tylko prześwity okna w gęstym, gryzącym w płucach dymie. Wraz z niewiadomego pochodzenia gryfem wybiliśmy szybę, potykając się o płonący kawałek ramy wypadłam z wysokiego budynku. Gryf złapał mnie, mocno obniżając lot przez siłę upadku na niego. Ominęliśmy płonący budynek widząc kilka grup fanatyków pod nami, jedna z nich się oddaliła za innymi uciekinierami. Wylądowaliśmy cicho za jedną z grup. Gdy nas zauważono wytykano palcami i krzyczano za mną, że jestem dzieckiem samego złego. Byłam zdziwiona tym bełkotem. Obudziła mnie siostra, która wstała o nieludzkiej godzinie 8 rano.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PÓŁ ŚWIADOMY

Byłam w szpitalu psychiatrycznym. Stałam na korytarzu czekając na lekarza, widziałam grupy pacjentów, którzy spacerowali korytarzami i rozmawiali między sobą. Minęła mnie konkretna grupka "muzyków", wydawali z siebie odgłosy instrumentów, którymi byli - świetna ścieżka dźwiękowa im wyszła. Oglądałam się za nimi, by jeszcze trochę ich posłuchać gdy przyszła Pani doktor. Wyglądał dziwnie znajomo, przyglądałam się jej gdy mnie prowadziła do pomieszczenia na końcu korytarza. Uświadomiłam sobie, że wygląda jak moja Pani pedagog z podstawówki. Wtedy rozejrzałam się po otoczeniu i dotarło do mnie, że to sen. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, czułam, że się wybudzam. Zaczęłam sobie powtarzać, że to sen, to sen, niech mnie kieruje jak chce. Obraz wrócił do normalności a ja szłam dalej z Panią doktor-pedagog. Będąc parę kroków przed drzwiami, sprawdzając możliwości snu, pomyślałam że chce by za drzwiami było morze. Otwierając je znalazłam się na ciepłej plaży, pełno jasnego piasku i łagodnych fal. Woda była ciepła a ja sobie podniosłam okazałą muszlę. Tylko ten sufit mi tu nie pasował. Usłyszałam jak ktoś, coś się dobija do drzwi z drugiej strony. W myślach powtarzając sobie, że nie chce by to było coś złego otworzyłam je i wkroczyłam do pokoju pełnego antyków i.. kotów. Było ich naprawdę dużo, większość w grafitowych, lekko fioletowych kolorach. Skupiając się na biblioteczce z książkami, na tytułach obraz mi się rozmazał i się obudziłam. 


Jest nas dwóch takich samych 
Brutalnych, niespełna rozumu..
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1