Cosmic Travel
#11
Sugestia o lunaparku w już drobiazgowym śnie weszła jak w masło i w momencie całe otoczenie tętniło życiem i machinerią. Udzielał się przede wszystkim kiczowaty wesołkowaty klimat typu dom wariatów. Mój lunapark zawierał tony różnych wielkich i drobnych atrakcji położonych w całkowitym nieładzie. Jednoręki bandyta obok ToyToya, huśtawka przed wejściem do Rollercoastera, szyny wyżej wymienionego przecinające w pętlach cały park utrudniające ustawianie się w kolejkach, automaty Arcade sznurem wystające zza namiotu. Poza Rollercoasterem z pojedynczą kabiną w formie rekina nic nie sprawiało wrażenia funkcjonalnej lub sensownej rozrywki : huśtawka składała się z samego przewieszonego nisko łańcucha ; automaty Arcade posiadały dwie gałki sterujące i żadnego ekranu ; popularnością cieszyły się ustawione w krąg fotele ustawione pod głębokim skosem, które nic więcej poza tym nie reprezentowały ; dużą powierzchnię zajmował pojazd wagonikowy jeżdżący z żółwią prędkością po torze skomplikowanym jak labirent ; tory do kręgli miały szerokość kuli i uniemożliwiały spudłowanie. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem niezadowolony z wycieczki, świetnie się czułem w towarzystwie armii rozbawionych ludzi nieumiejętnie tłoczących się między źle rozlokowanymi elementami rozrywki wesołego miasteczka :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1