13-08-2017, 14:58
NOC 12.08.17 - 13.08.17
Około 8-9h snu
Pamietane sny: 2
Oj tu bedzie długo
#1 Kosmiczna przygoda
Prolog snu(tzn. uważam, że te wydarzenia były powiązane z głównym snem)
Byłem na siłowni, dokładnie w strefie crossfit w której zazwyczaj ćwicze. Spotkałem tam jednego dalekiego znajomego Tobiasza z którym rozmawiałem. Nasza rozmowa dokładnie dotyczyła tego, że zamierzam okraść jakieś miejsce i właśnie organizuje akcje. Później zaraz po tej rozmowie, zacząłem gadać ze znajomym z uczelni, który w czasie mojej poprzedniej konwersacji rozmawiał przez telefon. Tematyka tej rozmowy była taka sama jak z poprzednim znajomym, również organizacja jakiejś akcji.
Główny sen:
Akcja snu miała miejsce w kosmosie, dokładnie na jakimś dużym statku kosmicznym, właściwie jego pozostałościami po jakiejś kolizji, bądź wojnie. Wspólnie z grupą ludzi w których był mój kolega i jakaś dziewczyna resztkami sił broniliśmy się za barykadami, paliło się tam też ognisko. Chroniliśmy się tam przed stworzeniami które podobne były do dzikich zwierząt, a najbardziej do saren , którymi dowodziła jakaś obłąkana kobieta. Podczas obrony było bardzo zimno, posiadałem śpiwór i ciepłe ubranie, ale kończyły nam się zapasy kartonów, które wrzucaliśmy do ogniska.
Kolega, wraz z dziewczyną z grupy podjął decyzję, że musimy ruszać aby dotrzeć do rakiet, które miały nas przetransportować do domów, tj. na ziemie. Zaciekle walczyłem o to aby nie ruszać się z miejsca, bo jest to zły pomysł i możemy nie przeżyć, krzyczałem ale ostatecznie wyruszyliśmy.
(Zanik pamięci, kontynuacja)
Podczas drogi do rakiet transportowych zostałem sam i ukrywałem się przed tą nawiedzoną kobietą i jakimś jej silnym sługą. W chwili gdy akurat ona gdzieś zniknęła, udało mi się zlikwidować jej pomocnika w jakiś sposób. Ona dalej mnie szukała, bardzo się bałem, byłem schowany za dużymi prostokątnymi, ciężkimi pudłami. Koniec końców udało mi się jakoś jej uciec.
(Zanik pamięci, kontynuacja)
Musiało nam się udać, przynajmniej mi i mojemu koledze bo wylądowaliśmy w takich małych statkach kosmicznych(rakietach). Ja opadłem na podwórku moich sąsiadów, natomiast mój kolega gdzieś dalej na mojej wsi, była noc. Biegiem ruszyłem w stronę domu, przeskoczyłem płot wysokim skokiem, lecz zapomniałem zabrać ze sobą kilku rzeczy z rakiety, ostatecznie wracałem się jeszcze dwa razy. Za trzecim razem kiedy zorientowałem się, że zapomniałem zabrać ze sobą swoich butów, które miały na podeszwach napisane moje imię i nazwisko to okazało się, że jest już za późno, gdyż do statku dotarły służby specjalne. Mieli oni za zadanie odnaleść nas, ponieważ byliśmy oskarżeni właśnie o jakąś kradzież. W czasie kiedy oni przeszukiwali rakiete, ja byłem w domu, zestresowany rozmawiałem z siostrą i szwagrem, którzy dziwili mi się czemu jestem taki niespokojny. Obserwowałem ze swojego podwórka jak te służby badają mój pojazd. Rozłożyli oni coś co przypominało białą podłogę wyglądającą jak rozłożona cała masa białych kartonów na pół podwórka sąsiadów. Wtedy zorientowałem się, że po zostawionych
przezemnie butach dowiedzą się, że to byłem ja. Siedziałem w domu przed komputerem załamany, że zaraz przyjdą po mnie i mnie zabiorą. Wtedy napisał na fejsbuku do mnie inny kolega pytając czy chce z nim pojeździć motorem bo gdzieś tam jest i mu się nudzi. Odpisałem mu, że nie jestem w stanie teraz, pominąłem to, że za chwilę zabiorą mnie tajni agenci. Autentycznie czułem ogromny strach i niemoc związaną z tym, że zaraz po mnie przyjdą, ogromną ulgę odczułem kiedy się obudziłem.
Epilog snu(dziwna sprawa ale tak jakby akcja toczyła się równolegle pod koniec głównego snu, gdzie ja byłem tylko obserwatorem)
W pewnym miejscu spotkało się kilku moich kolegów i przeglądali jakąś gazetę, bądź na tablecie jakieś wiadomości. W końcu jeden z nich powiedział "narazie im się udaje" .
Prawdopodobnie dotyczyło to całej fabuły snu, która była związana z kradzieżą, mimo, że momentu kradzieży nie kojarze.
#2 Grzybobranie
Chodziłem po dużym lesie na wsi nieco oddalonej od mojej wraz z moim bratem, było mokro i słonecznie, prawdopodobnie był ranek, krople wody błyszczały na pokrytej rosą roślinności. Spacerowaliśmy wokół kałuż w poszukiwaniu grzybów. W pewnym momencie znaleźliśmy się w miejscu gdzie dawniej byłem ze znajomymi i zbierałem kurki. Była to charakterystyczna polna droga na brzegach której było pełno zielonego gęstego mchu.
Kurek i tym razem było bardzo dużo, więc wraz z bratem zbieraliśmy je schylając się nad błyszczącym mchem.
Dalej wzdłuż drogi na rozwidleniu stał srebrny samochód podobny do Zafiry, brat stwierdził, że inni też szukają tu grzybów. Nagle zaatakował nas mały piesek, raczej nie był on groźny i nie baliśmy się go, był to prawdopodobnie pies ludzi z tego samochodu.
Przemyślenia:
Dawno tak szczegółowo co #1 sen nie zapamiętałem żadnego snu Akcja i cała fabuła przypuszczam, że wzieła się z tego, że poprzedniego dnia zacząłem grać w grę Dead Space gdzie akcja toczy się w opuszczonym statku kosmicznym. Bardzo mnie zastanawiały sytuacje opisane w prologu i epilogu, bo były one w zupełnie innych miejscach i scenerii,w epilogu nawet nie uczestniczyłem Jednak czułem, że dotyczyły one tego samego wątku sennego.
Zaznaczyłem przeskakiwanie przez płot, bo uznaje to za jakiś znak senny, ponieważ mam wrażenie, że bardzo często mi się to zdarza w śnie i jest to charakterystyczne uczucie Co prawda nie wiem w jaki sposób wykorzystać to przy robieniu TR bo w rzeczywistości już rzadko zdarza mi się skakać przez płot haha
Chyba nawet zadziałał alfa budzik bo obudziłem się odrazu po śnie, zapisałem i spałem dalej. Wieczorem coś tam sobie afirmowałem.
Jest progres chyba