01-03-2018, 08:36
Nie licząc fałszywych przebudzeń to:
Sen #1: Znajdowałem się znowu w tym dziwnym ośrodku wczasowym, co kiedyś. Każdy budynek był nietypowy, nieregularne schody, pokoje które wchodziły jeden na drugi we wszelaki sposób, drzwi prowadzące co chwila do innego pomieszczenia. Dom w Szymbarku się przy tym chowa, chociaż widać że był pierwowzorem projektów. Stałem w kuchni jednego z budynków, patrząc się na *******. Miała podkrążone oczy, roztrzepane jednak ładnie spięte włosy, ubrana była w lawendowy dres, brak makijażu.
Po chwili podeszła do mnie, rozłożyła ramiona i mocno przytuliła. Mówiła, że rozumie swoje błędy, że przeprasza, że rozumie moje błędy i wybacza. Rozumiałem o co jej chodzi, lecz zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, jej ramiona zwiotczały, mięśnie przestały się napinać. Upadła na ziemię. Podniosłem ją momentalnie, pełen przerażenia i troski o nią. Położyłem na kanapie i zadzwoniłem po pogotowie.
Gdy przyjechał lekarz, nakazał mi wyjść z pomieszczenia i ciepliwie czekać. W między czasie zacząłem przygotowywać rosół bo zbliżała się pora obiadowa. Gdy już połączyłem wszystkie składniki, drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stał internista, z posmutniałą miną.
- Muszę panu coś oznajmić, - rozpoczął swój wywód - otóż pańska #$&/-_@*" cierpi na bardzo rzadką chorobę zwaną dąsek.
Bardzo dobrze wiedziałem, czym jest ta choroba. Ze względu na niedoczynność nadnerczy, z wątroby wydzielała się substancja zwana neodokstryną, która powodowała, że chory umierał w przeciągu dwóch lat ze względu na wyniszczający wpływ tej substancji. Niestety, jest to nieuleczalne.
Rzuciłem doktorem pod ścianę i pobiegłem do mojej ukochanej. Stała pod oknem, wpatrzona pustym wzrokiem w niebo. Zapłakany przytuliłem ją i przyłożyłem jej głowę do swej piersi. "Wszystko będzie dobrze", kłamałem sobie w myślach. Do pokoju weszła moja mama, popatrzyła na mnie chwilę, pokazała okejkę będąc zadowolona że wyrosłem na takiego mężczyznę i wyszła. Potem jeszcze raz spojrzałem w oczy *******.
Wybudziłem się nieruchomo i rozpocząłem DEILDa
Sen #1.5:Stałem w oknie zapatrzony na niebieską puszkę po ropie naftowej. Byłem na jakimś 3 piętrze. Wziąłem kapsel leżący pod ręką i rzuciłem w nadziei że trafię w otwór beczki. Prawie mi się to udało. Sen zaczął się rozmazywać chwilę potem, gdy chciałem wyskoczyć przez okno i polecieć, więc zacząłem pocierać ręce. W tym momencie sen wrócił do normalności, lecz ja straciłem jasną świadomość.
Odwróciłem się w stronę pomieszczenia. ******* stała dalej obok blatu, tam gdzie ją zostawiłem. Podszedłem do niej, wyciągając parówkę ze spodni i powiedziałem by wzięła ją do ust, to pomoże na pewno na chorobę. Odmówiła, mówiąc, że nieapetycznie wygląda. Tak więc zanurzyłem krążki cebulowe obtoczone bułką tartą w głębokim oleju, biorąc w międzyczasie miskę z rosołem do ręki i przyłożyłem ją do wędliny. Chwilę potem mięso zmieniło kolor na ciemno brązowy, a posiekana marchewka i pietruszka mocno się do niego przykleiły. Doszły też krążki, więc dodałem je też do głównego dania.
Następnie wziąłem obrus i wyciąłem w nim dziurkę o odpowiedniej średnicy. Następnie położyłem się na stole, przykryłem się wcześniej przygotowaną płachtą, wystawiając przyszykowaną parówkę przez otwór i czekałem na ofiarę. Chwila minęła, zanim zauważyła że jakiś posiłek jest na stole. Podeszła i już miała wziąć do buzi i dać nam podwójną rozkosz, ale sen się skoczył.
Tak, parówka to penis.
Sen #1: Znajdowałem się znowu w tym dziwnym ośrodku wczasowym, co kiedyś. Każdy budynek był nietypowy, nieregularne schody, pokoje które wchodziły jeden na drugi we wszelaki sposób, drzwi prowadzące co chwila do innego pomieszczenia. Dom w Szymbarku się przy tym chowa, chociaż widać że był pierwowzorem projektów. Stałem w kuchni jednego z budynków, patrząc się na *******. Miała podkrążone oczy, roztrzepane jednak ładnie spięte włosy, ubrana była w lawendowy dres, brak makijażu.
Po chwili podeszła do mnie, rozłożyła ramiona i mocno przytuliła. Mówiła, że rozumie swoje błędy, że przeprasza, że rozumie moje błędy i wybacza. Rozumiałem o co jej chodzi, lecz zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, jej ramiona zwiotczały, mięśnie przestały się napinać. Upadła na ziemię. Podniosłem ją momentalnie, pełen przerażenia i troski o nią. Położyłem na kanapie i zadzwoniłem po pogotowie.
Gdy przyjechał lekarz, nakazał mi wyjść z pomieszczenia i ciepliwie czekać. W między czasie zacząłem przygotowywać rosół bo zbliżała się pora obiadowa. Gdy już połączyłem wszystkie składniki, drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stał internista, z posmutniałą miną.
- Muszę panu coś oznajmić, - rozpoczął swój wywód - otóż pańska #$&/-_@*" cierpi na bardzo rzadką chorobę zwaną dąsek.
Bardzo dobrze wiedziałem, czym jest ta choroba. Ze względu na niedoczynność nadnerczy, z wątroby wydzielała się substancja zwana neodokstryną, która powodowała, że chory umierał w przeciągu dwóch lat ze względu na wyniszczający wpływ tej substancji. Niestety, jest to nieuleczalne.
Rzuciłem doktorem pod ścianę i pobiegłem do mojej ukochanej. Stała pod oknem, wpatrzona pustym wzrokiem w niebo. Zapłakany przytuliłem ją i przyłożyłem jej głowę do swej piersi. "Wszystko będzie dobrze", kłamałem sobie w myślach. Do pokoju weszła moja mama, popatrzyła na mnie chwilę, pokazała okejkę będąc zadowolona że wyrosłem na takiego mężczyznę i wyszła. Potem jeszcze raz spojrzałem w oczy *******.
Wybudziłem się nieruchomo i rozpocząłem DEILDa
Sen #1.5:Stałem w oknie zapatrzony na niebieską puszkę po ropie naftowej. Byłem na jakimś 3 piętrze. Wziąłem kapsel leżący pod ręką i rzuciłem w nadziei że trafię w otwór beczki. Prawie mi się to udało. Sen zaczął się rozmazywać chwilę potem, gdy chciałem wyskoczyć przez okno i polecieć, więc zacząłem pocierać ręce. W tym momencie sen wrócił do normalności, lecz ja straciłem jasną świadomość.
Odwróciłem się w stronę pomieszczenia. ******* stała dalej obok blatu, tam gdzie ją zostawiłem. Podszedłem do niej, wyciągając parówkę ze spodni i powiedziałem by wzięła ją do ust, to pomoże na pewno na chorobę. Odmówiła, mówiąc, że nieapetycznie wygląda. Tak więc zanurzyłem krążki cebulowe obtoczone bułką tartą w głębokim oleju, biorąc w międzyczasie miskę z rosołem do ręki i przyłożyłem ją do wędliny. Chwilę potem mięso zmieniło kolor na ciemno brązowy, a posiekana marchewka i pietruszka mocno się do niego przykleiły. Doszły też krążki, więc dodałem je też do głównego dania.
Następnie wziąłem obrus i wyciąłem w nim dziurkę o odpowiedniej średnicy. Następnie położyłem się na stole, przykryłem się wcześniej przygotowaną płachtą, wystawiając przyszykowaną parówkę przez otwór i czekałem na ofiarę. Chwila minęła, zanim zauważyła że jakiś posiłek jest na stole. Podeszła i już miała wziąć do buzi i dać nam podwójną rozkosz, ale sen się skoczył.
Tak, parówka to penis.