!ʞʇʎd ɐ!nǝɾoɹn
#21
Jako, że mój papierowy dziennik do końca się już zapełnił to nadszedł czas na podsumowanie moich 'osiągnięć' w praktyce LD:

Od założenia do ostatniego wpisu upłynęło łącznie 478 dni
W tym czasie używałem różnych technik:
WILD - 57 razy
SSILD - 4 razy
FILD - 4 razy
DEILD - 4 razy
MILD - 6 razy
inne - 7 razy
nagrania - 54 razy
Dodatkowo dodam, że wszystkie techniki połączone były z WBTB, w łącznej ilości: 170
O ile te liczby przedstawiają się dość nieźle tak z o wynikach praktyki nie mogę nic dobrego powiedzieć :(
LD -
Sny o LD - 2
Sny kontroli - 2
FA - 10
Wpisów w dzienniku - 414


Z mojej strony dodam jeszcze że większość "prób" WBTB kończyła się zaśnięciem po kilku minutach. Tak samo było z resztą i z WILD'em...
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#22
Gratuluję takiego wyniku
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#23
Aż 10 FA i tylko 2 LD? Z takimi osiągami fałszywych przebudzeń powinieneś robić TR przy każdej pobudce.

I po co Ci ten WILD :P Przede wszystkim ogarnij WBTB, skoro Ci tak często nie wychodzi.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#24
#696/813
  Zatrzymałem się na skraju stromego zbocza. Przede mną rozciągała się trawiasta równina. Gdzieś w oddali rosło kilka samotnych drzew. Coś mówiło mi że tu przebiega granica. Wyczuwałem, że coś wisi w powietrzu. Moi zaczęli strzelać flagami, które wbijały się w ziemię i płonęły. Początkowo nic więcej się nie działo. Aż do momentu gdy znalazłem się z kolegą na dole zbocza. Powietrze przeszył świst strzały, która ugodziła w udo mojego towarzysza. Odskoczyłem w bok i uniknąłem strzały. Wbiła się w ziemię tuż przy stopie. Zauważyłem kilka metrów  ode mnie schody prowadzące na górę zbocza. Czym prędzej do nich pobiegłem. Strzały cały czas lądowały tuz obok mnie. Nie mam pojęcia jakim cudem udało się mi ich wszystkich uniknąć. 
  Później opowiadałem o całym zajściu mamie. O mało co przecież nie zginąłem...

#702/817
  Znalazłem się w świecie Minecrafta 3D- powiedziałem zaskoczony realnością wszystkiego. Otoczenie wyglądało dziwacznie z rozmazanymi teksturami. Pospacerowałem po okolicy. Minąłem jaskinię, a potem zawędrowałem do wioski NPC. Znalazłem kilka itemów. Leżały na ziemi podświetlone jak w GTA. Zaatakowało mnie dwóch typów. Tłukliśmy się niezdarnie, aż do momentu, gdy przypadkowo nie stanąłem jednemu na krocze :) Nawet mnie zabolało. Zrobiło mi się żal gościa. Obydwaj zmyli się po chwili swoim samochodem nic nie mówiąc...

Łaziłem po nieznanym mi domu. Próbowałem nastraszyć Ewelinę, chowając się za wanną. Nie udało mi się. Szedłem po schodach na dół. Cały czas gapił się na mnie mały bialutki piesek...
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#25
#704/819
  Postanowiłem udać się pieszo do E. We śnie dystans 25 kilometrów nie wydawał się problemem! Po 30 minutach pokonałem większość dystansu o_O, jednak żałowałem, że nie pojechałem samochodem. Teraz już nie opłacało się wracać. Nie mam pojęcia skąd, ale w mojej ręce pojawiła się reklamówka gwoździ, które ze smakiem zacząłem zajadać! Żułem je, przechadzając się po targowisku. Zauważyłem w oddali mamę, rozmawiającą z ciocią. Pośpiesznie zacząłem wyjmować gwoździe z buzi, żeby nie zobaczyła. Nie umknęło to jednak jej uwadze. Podeszła do mnie:
-Co tam znów masz w ustach? - zapytała zdziwiona.
Nic nie odpowiedziałem tylko szybkim krokiem się oddaliłem. Wszedłem do sklepiku z damskimi ciuchami. Jakaś baba ważyła się przed lustrem w rogu sklepu. Patrząc na jej gabaryty mógłbym stwierdzić, że wyświetlił się jej co najmniej numer telefonu :) Chciałem się jak najszybciej przepchnąć i wyjść, ale zaczepiłem o wagę, o mały włos się nie przewracając. 

*        *        *

  Zapakowaliśmy się do Zafiry jak sardynki w puszce. Jak na złość policja tego dnia stała przy drodze, kontrolując kierowców. P. kierował i trochę mi ulżyło, że to on będzie miał przesrane. Przejechaliśmy obok policji i nic się nie stało. Już wydawało mi się, że się nam upiekło. Jednak moja nadzieja szybko prysła. Ruszyli w pościg za nami. Kazałem kierowcy przyspieszyć i zatrzymać się gdzieś gdzie nas nie zobaczą. Tak też zrobił. Stanęliśmy pod pewnym hotelem. Szybko wyskoczyłem z auta. Inni mieli jednak problemy. Miałem plan: będziemy udawać ze to nie nasz samochód! Jednak nim wszyscy wysiedli zjawił się radiowóz. Kierujący nim policjant wyhamował driftując bokiem z piskiem opon. 
  Znalazłem się wewnątrz hotelu. Wszędzie stały łóżka i dwa telewizory - pomimo dwóch pomieszczeń. W środku panował straszny rumor. Było dość wcześnie i wszyscy goście spali w łóżkach. 
  Siedziałem na tylnym siedzeniu naszego samochodu. Przednie fotele zajęli policjanci. Jeden z nich - z wyglądu gbur o posturze kafara - zaczął zabierać wszystkie rzeczy z podłokietnika (jakiś portfel, telefon...). Jakoś nie mogłem im tego zabronić. Czułem jakby to był okup za nasze "uniewinnienie" z wcześniejszych wykroczeń. Potem opowiedziałem o tej sytuacji reszcie. Było mi na rękę, bo nie zabrali żadnej mojej rzeczy...

P.S.  @Inces co powiesz o drugiej części snu? Nie wiem co o tym myśleć, a czuję, że ma w sobie coś o czym powinienem wiedzieć. 
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#26
Hmm no chyba jakieś poczucie winy, wyrzuty sumienia za jakąś drobną niesprawiedliwość, którą komuś wyrządziłeś ?
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#27
#715/827
Udałem się na targ. Ledwo wszedłem w pierwszą alejkę a już zaczepiło mnie kilku cyganów. Jeden z nich (jakiś bachor) był strasznie nachalny. Wkurzył mnie. Nie wytrzymałem i zaserwowałem mu soczystą plombę w twarz. Nim się zorientowałem zleciało się już całe stado cyganów. Musiałem uciekać, bo jak to mówią: "I Herkules dupa kiedy ludzi kupa". 
Wskoczyłem do pobliskiego jeziorka. Nie widzieli mnie. Woda zamarzła, więc musiałem płynąć pod lodem. Z zaskoczenia pchnąłem ogromną podkową, która powaliła kilku cyganów, nie spodziewających się ataku.
[...]


#781/854
Razem z kilkoma osobami uciekaliśmy przez pustynię. Napastnicy już prawie nas dorwali. Jednak na szczęście pojawił się ON...

Zygmunt pędzący na motorynce z turbo dopalaczem. Powalił wszystkich po czym, nic nie mówiąc, popędził dalej. 
Pustynia opadała w oddali na pokrytą kamiennymi pagórkami dolinę. Za nią zaś rozciągało się morze. Woda w nim była krystalicznie czysta i błękitna. Cała sceneria przypominała makietę. Kolorystyka była strasznie jaskrawa, jakby z gry komputerowej... Wszedłem do wody głębokością sięgającej mi do kostek. Owe morze było wielką łąką z soczyście zielona trawą - zalaną wodą. Tylko w bruzdach było nieco głębiej. Skorzystałem z tego, poświęcając chwile na pływanie. 
Wróciłem na ląd. Pustynia graniczyła z dość gęstym miasteczkiem. Oddzielona była od niego tylko wąskim pasem lasu...
Widok na okolicę był przepiękny. Te wszystkie żywe kolory. Bił stamtąd odrealniony urok, spokój i harmonia. Aż nie chciało się żegnać z tym miejscem.
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#28
#793/864
Początkowo kręciłem się po markecie, gdzieś pomiędzy regałami z kocim i psim żarciem. Potem udałem się do bawialni dla dzieci. Tam kilku brzdąców zabawiało się piłką przywiązaną długim sznurkiem do metrowego pręta, zamocowanego pionowo w podłodze. Dziewczynka, która była wśród owych dzieci oznajmiła stanowczo, żebym SPIERDALAŁ, tylko w nieco lżejszych słowach. Poszedłem, więc między sklepowe półki. Było tam wszystko czego tylko dusza mogła zapragnąć!
 Znów znalazłem się w bawialni - tym razem sam! Zacząłem kopać piłkę, która ewidentnie tego chciała, nasuwając się pod moją nogę. Znikąd pojawiła się wcześniejsza dziewczynka.
-Jesteś za stary na takie zabawy!!!- wykrzyczała
Miałem wrażenie, że zaraz mi przyłoży. Była nastawiona co najmniej bojowo. 
Po chwili piłka pękła... a ja jakby nic się nie stało poszedłem sobie na promocje "ptasiego mleczka" po 8.50zł. 

#794/868
Przechadzałem się po korytarzach jakiegoś zamku, gdy przypadkiem dobiegły mnie szepty spiskowców. Planowali zasadzkę. Na szczęście nie zauważyli mnie. Pobiegłem czym prędzej na dziedziniec by ostrzec innych. Jednak było już za późno. Ze wszystkich stron wysypali się wrodzy żołnierze. Pozostała już tylko walka. Kilku pierwszych powaliłem soczystym kopniakiem w pierś. Kolejnym po prostu skręciłem kark. Ostatniego jakiego dosięgnąłem po prostu cisnąłem o studnię na środku dziedzińca. Całą hegemonię powstrzymała jakaś dziewczynka. Siłą umysłu zatrzymała czas. Wykrzykiwała, że to koniec i wszyscy mają zaprzestać walki. Mogłem jedynie się rozglądać zastygnięty w nienaturalnej pozie...
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#29
#796/872
Tylko szedłem spokojnie plażą, gdy na własnej skórze pozwolono mi poznać "tajniki" Słonecznego patrolu. To był mój egzamin sprawdzający czy nadaje się do tej jakże zaszczytnej roli- kipiącego seksem ratownika. Wziąłem się ostro do pracy. Wypłynąłem w pełne morze, nurkując przy tym. Jednak coś poszło nie tak i scena się urwała...
Pozostało mi szukanie bursztynów ukrytych gdzieś w piasku. Po przetrząśnięciu plaży okazało się, że znalazłem oszlifowany szafir i drugi drogocenny kamień wielkości pięści. Oczywiście czym prędzej pobiegłem pochwalić się, szczęściem, znajomym. Siedzieli przy barowym stoliku. Jednak zamiast owych kamieni wyciągnąłem stare i brudne skarpety koloru białego. Zszarzały od brudu i do tego potwornie śmierdziały- jakby coś w nich zdechło. Aż piekło w oczy... Na pocieszenie w kieszeni wygrzebałem złota monetę. Okazało się, że jest cenna. Los znów się uśmiechnął.
Od tych emocji zgłodniałem. Pewna pani ze stolika obok oznajmiła, że daniem dnia są:
"Pierogi z policjantami"
Na szczęście nie jako nadzienie, a towarzystwo. Zauważyłem, że kilka metrów dalej przy stoliku siedzi dwóch "psów". Jakoś nie byłem skłonny reflektować na tego rodzaju rozrywki... W końcu owa pani się wkurzyła i rzuciła mi pod nos swoje niedokończone jedzenie.
Na deser przyglądałem się bitwie na polanie za barem. Papierowa konnica rozniosła w pył piechotę. Wyglądało to strasznie sztucznie, jakby walczyły kukiełki nie ludzie...
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#30
#801/876
Jak zwykle kładłem się spać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym robił to w domu, a nie na łące tak jak teraz... Nim jednak się położyłem zaniepokoił mnie dym unoszący się nad lasem po przeciwnej stronie drogi. Niewątpliwie płonął. Po chwili zaskoczył mnie jeszcze dziwniejszy widok. Niewidzialna siła uginała drzewa jakby były z gumy. Meksykańska fala zbliżała się coraz szybciej. Coś mi w tym widoku nie grało...
Momentalnie zjawiło się wojsko. Bez namysłu pobiegłem do nich i oznajmiłem, że chcę walczyć, przeczuwając co się święci. Dali mi shotgun'a. 
Zauważyłem jak przez las przebija się grupka wrogów. Chciałem wziąć ich od flanki, ale tam też byli ich ludzie... Zaczęliśmy strzelać, ale kule okazały się bezużyteczne. Nie zadawały żadnych obrażeń. Musiałem walczyć wręcz z jakimś pięknisiem. Po dość krótkiej walce doszło do zawieszenia broni. Zdaliśmy sobie sprawę ze nikt nie może wygrać...

#819/889
Siedziałem pod szkolną salą gimbastyczną. Obok był sklepik pod którym tańczyła jakaś, nie grzesząca urodą, para. A właściwie to ON pokazywał swoje kocie ruchy, których nie można było nazwać tańcem. ONA stała jak wryta ewidentnie zawstydzona jego wątpliwej urody poczynaniami. 
S. postanowił pokazać im jak to się robi. Przy toaletach dał pokaz klasy. Było się czego uczyć! Po swoich wygibasach postanowił z kolei popisać się swoim talentem wokalnym. Zaśpiewał odważną (jak na gimbazjum) serenadę o pewnej dziewczynie i swej kuśce... Tekst to był ewidentny HIT. Szkoda, że go nie zapamiętałem :( Zrobił to tylko po to by zaimponować W. , robiąc mi przy tym na złość. W przypływie złości zrobiłem salto w tył i odszedłem w stronę schodów na piętro.
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1