!ʞʇʎd ɐ!nǝɾoɹn
#11
624 
Muszę się z wami podzielić moją schizą z dzisiejszej nocy. Zaczynając od początku. Położyłem się jak zwykle puszczając nagranie medytacyjne w słuchawkach (mam pokój z trojgiem rodzeństwa, więc to pomaga mi się skupić i odciąć). Po jakimś czasie zasnąłem... Wybudziłem się po dziwnym śnie, w którym próbowałem przykręcić swoją poduszkę do łóżka. Zrobiłem w nim już dwie dziury. I w tym momencie się obudziłem jednocześnie nie wiedząc o tym. Zacząłem macać poduszkę w celu znalezienia dziur. Nie było ich. Odrzuciłem wszystkie poduszki na bok, ściągnąłem prześcieradło i próbowałem znaleźć chociaż dziury które zrobiłem w łóżku. Też ich nie było. Dopiero po kilku minutach szukania i macania z na wpół otwartymi oczami, niewiele widząc zorientowałem się co jest grane. Dotarło do mnie, że się przebudziłem ze snu... Moją pierwszą myślą było:
-Co ja odpier*am!!!

Dobrze, że nikt tego nie widział. W dzieciństwie dużo razy zdarzały mi się podobne sytuacje, tylko ze świadkami. Na przykład raz chciałem przejść przez ścianę bo myślałem że tam są drzwi i dopiero rodzice drący się na mnie sprawili, że oprzytomniałem. Wiem, że to było lunatykowanie, które jest spowodowane niedojrzałym mózgiem, który się rozwija. Myślałem, że już z tego wyrosłem :( W przeciągu tygodnia to już druga taka sytuacja. Pierwsza była "łagodniejsza" i obawiam się co może być dalej... Nie chcę znów lunatykując spacerować po wsi po nocy (kiedyś lunatykując paradowałem w środku nocy, w samych gaciach po wsi...) 
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#12
To nie było lunatykowanie akurat, to był zespół Elpeonora, znajdź se w necie. Te starsze sytuacje za to brzmią dużo bardziej jak lunatykowanie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#13
573/187

Wakacje nad jeziorkiem. Leżę sobie na plaży i się opalam. W końcu władowałem się do wody po kolana. Dalej nie wchodziłem, bo było za głęboko... Wróciłem na plaże. Pokręciłem się trochę i postanowiłem zmienić lokum. Akurat wpadł mi w oko półwysep wcinający się kilkanaście metrów w jezioro. Był porośnięty jaskrawo zieloną trawą. Idąc w owo miejsce przyglądałem się ludziom grającym na środku zbiornika w piłkę. Woda była tam strasznie płytka,a im bliżej brzegu tym robiło się głębiej. Można to było wywnioskować po tym, że niedaleko brzegu stała bramka prawie całkowicie zalana przez wodę, a z kolei dalej druga była całkiem odkryta. 
  Jechałem sobie autem, gadając jednocześnie przez telefon. Zbliżałem się do skrzyżowania. Akurat mijał mnie mój rozmówca. Pomachaliśmy sobie nawzajem. Zapytałem go czy nie wie gdzie można zaparkować. Wjechałem na parking. Było ciasno, a na dodatek musiałem jakoś mijać inne samochody... 
 Znalazłem się na jakimś plażowym parkingu. Miejsca parkingowe były wytyczone z górek piasku. Pomimo, że była prawie pusty nie wiedziałem gdzie zaparkować. Gdy chciałem zatrzymać się na jednym miejscu przyczepiła się do mnie jakaś baba.
---A ja to niby gdzie mam leżeć?
---Na piasku - odszczeknąłem jej i odszedłem.
Spróbowałem szczęścia gdzie indziej. Tuz obok był przystanek autobusowy. A ja zatrzymałem się obok babek z piasku. W pobliżu znalazło się też piaskowe łoże i dwa kubki ze śmiesznymi napisami, których już nie pamiętam.
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#14
575/718

Z początku snu pamiętam mało. Wszedłem do domku, gdzie była Ewelina. Wyciągnęła wino. Zamierzaliśmy je wypić. Chwilę później oglądaliśmy w telewizji odcinek "Świata wg. Kiepskich". Ferdek kłócił się z Haliną o owe wino... 
***
Znalazłem się w dziwnie znajomym miejscu na łonie natury. Dałbym sobie rękę uciąć że to już mi się śniło. Od rozmyślań nad pięknem krajobrazu oderwały mnie jakieś krzyki. W moją stronę zbliżała się grupka rozsierdzonych i żądnych krwi ludzi. Naprzeciw nim nadciągała horda policji. Nadciągali zza moich pleców. Z prawej była jakaś ściana, więc pozostała mi ucieczka w lewo. Jednak nic z tego, tam też była policja. Znalazłem się w potrzasku i nie bardzo wiedziałem co robić. Nim się obejrzałem byłem w centrum walki. Wyszło, że jestem przeciwko policji... Udawałem, że próbuje walczyć. Tak naprawdę próbowałem jakoś się wymknąć, przemykając się wśród tłukących się ostro po mordach ludzi. Co jak co ale policjanty dostawali po dupie.
Z jakąś dziewczyną udaliśmy się do starej chaty nieopodal. Najadłem się strachu, gdy po chwili do drzwi zaczęło się dobijać dwóch opryszków. Szukali mnie i bynajmniej nie chcieli porozmawiać przy kawie o jakichś pierdołach. Już miałem śmierć przed oczami, gdy zbili szybę. Na całe szczęście w tym samym momencie pojawił się senny przyjaciel i załatwił tych gogusiów. Drzwi były popsute, więc wychodziliśmy przez dziurę po szybie. Trochę się przy tym pokaleczyłem. 
Wyszliśmy na jakieś bagna. Przede mną rozciągało się jeziorko i mały pomost, wychodzący nań. Coś było nie tak, czułem to. Chciałem szybko dać nura do wody i próbować uciekać, ale było już za późno. Znaleźli mnie. Gdy tylko wybiłem się z ziemi wokół pojawili się napastnicy. Czas momentalnie się zatrzymał, a ja wiedziałem, że nie przeżyję.
    Obudziłem się zdyszany. Serce mi biło jakby miało zaraz wypaść z piersi. Było około 3 w nocy, więc postanowiłem iść dalej spać.
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#15
676/794

Na początku leciałem helikopterem, ale akcja szybko przeniosła się na szkolny korytarz mojej byłej podstawówki. Przed chwilą dzwonił dzwonek na lekcje i wszyscy zbierali się pod klasą. Ja jednak postanowiłem się przejść do szatni, a z niej na zewnątrz. Po drodze spotkałem jakąś wyrośniętą dziewczynę. Przestraszyła mnie swoim wyglądem, że aż spuściłem wzrok... Przez podwójne oszklone drzwi wyszedłem przed szkołę. Jednak nic się tam ciekawego nie działo (nie wiem czego się spodziewałem - deszczu meteorytów?). Wracając musiałem się przepychać w drzwiach, bo zrobił się spory tłok. 
 Akurat zdążyłem. Jeszcze ostatnie osoby wchodziły do klasy. Zerknąłem na swój plecak leżący pod jakimś stolikiem i od razu stwierdziłem ze coś jest z nim nie tak. Podszedłem do biurka nauczycielki i oznajmiłem, że ktoś mi go popsuł. Ona prawie nic sobie z tego nie zrobiła. Dziwiła się tylko marszcząc brwi, jakbym powiedział jej, że właśnie narobiłem w spodnie i potrzebuje pomocy... 
 Usiadłem w ławce i zacząłem grzebać w tornistrze. Nie mogłem znaleźć żelazka o_O. Nie dość, że popsuli mi plecak to jeszcze wykradli zawartość... Obok siedział K. śmiejąc się z całej tej sytuacji. Jednak, gdy tylko przyszedł G. poczucie humoru go opuściło. Spiął się do niego o jakiś bzdet. 
---Dopiero przyszedł, a ty już go wyzywasz- próbowałem załagodzić sytuację. 
   Akcja przeniosła się z powrotem do helikoptera. Wychyliłem się nieco i już miałem nagrywać, gdy powstrzymał mnie pilot, zasłaniając mi wszystko ręką. Spytałem go dlaczego to zrobił, a on odpowiedział, że mam zakaz i nie mogę tego robić. Z wyrzutem i pianą na ustach zagroziłem mu, że i tak jeszcze załatwię sobie zezwolenie! Tamten chwile zbierał myśli po czym cicho wybąkał:
---Chłopie...[przerwa na namysł]
Odwrócił się szybkim ruchem w moją stronę, ale nim zdarzył odpowiedzieć coś z sensownego przerwał sam sobie wtrącając krótkie i wymowne:
---O kurwa spadamy!!! Szybko chwycił za stery, próbując naprawić sytuacje. Samolot coraz szybciej wirował. Minęło może z 3 sekundy nim się rozbiliśmy, a mnie przewinęło się już całe życie przed oczami. Wiedziałem, że nie uda mi się wyjść z tego cało. Pogodziłem się ze śmiercią. Gdy tylko helikopter zderzył się z ziemią poczułem coś w stylu otarcia na twarzy i całej lewej stronie ciała. Jakbym przeciągnął nią po czymś miękkim i wilgotnym. Po chwili dołączyło do tego uczucie wypływającej z ran krwi. Rozlewała się po mojej twarzy. O dziwo nie czułem żadnego bólu. Przez cały ten czas od momentu spadania miałem ciemność przed oczami. Już wiedziałem, że to tylko kwestia czasu nim umrę. Z jednej strony byłem ciekawy ci się ze mną stanie po śmierci. Z drugiej zaś myślałem o bliskich. Nie chciałem zostawić w ten sposób mojej dziewczyny. Zrobiło mi się strasznie żal z tego powodu. Nie chciałem umierać...
 Teraz nic już nie miało znaczenia, a moje prośby o przywrócenie do życia były zbędną stratą czasu. Co się teraz ze mną stanie- krążyło mi w głowie. Zaczynałem się niecierpliwić, że czeka mnie wieczny mrok.
Nagle częściowo zacząłem czuć swoje ciało. Nie minęła chwila, gdy obudziłem się w swoim łóżku. Serce biło mi jak oszalałe. Na szczęście to był tylko sen- odetchnąłem z ulgą. Spojrzałem na zegarek który wskazywał 20 minut po północy. Zapisałem owy sen po czym jakimś cudem zasnąłem...

THE END
Czytała Krystyna Czubówna

Reżyseria: Mózg
Scenariusz: Podświadomość
Montaż: Faza REM
Zdjęcia: Życie
 ...
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#16
579/721  "Synku ty już nie graj w te komputry"
Znajdowałem się w świecie Counter Strike'a, ale nie znałem tej mapy (przypominała trochę de_dust). Na początku byłem w trybie obserwatora. Patrzyłem jak typek z mojej drużyny wygrywa rundę będąc sam na 4 o_O Ugrał to za pomocą AWP. Tamci biegli grupą, a on kampił i wychaczył ich przez szparę w rozwartych wrotach.
Rozpoczęła się nowa runda, a ja kupiłem Mp5 ku niezadowoleniu reszty drużyny. Wbiłem do obszernego i zadaszonego pomieszczenia. Były w nim dwie pary drewnianych wrót. Obraz zrobił się nagle jaskrawo biały. Chyba załączył mi się Wallhack. Widziałem przeciwników przez owe wrota. Zacząłem przez nie strzelać. Tamci nie wiedzieli co się dzieje i skąd dobiegają strzały... W końcu wbiegli grupka do środka pomieszczenia. Jednak nie mogli mnie w ogóle trafić. Wszystkich oczywiście zabiłem. Potem za pomocą klawisza F2 chciałem wyłączyć WH. Nie wiem jak wcisnąłem ten klawisz skoro grałem w pierwszej osobie - chyba, że tylko mi się wydawało :D Obraz się zmienił. Jechałem samochodem wąską droga wiodącą po zboczu wzniesienia. Wydawało mi się, że to GTA :D

                                                                                     ***
Rzucałem się z jakąś nieznajomą białogłową farba i kremem. To było przy schodach wiodących z ulicy do niżej położonych pomieszczeń. Znajdowały się one między pionowym murkiem a ścianą budynku. Schowałem się za winklem po czym szybko wyskoczyłem i zaatakowałem. Dziewczyna konkretnie oberwała chociaż i ja miałem ślady kremu na spodniach. Ciągle biegnąc odbiłem się od wyżej wspomnianego murku. Chciałem rzucać w locie, ale za mocno wybiłem się w górę. Spadłem z dobrych 5 metrów na betonowy chodnik. Przygotowałem się, że będzie bolało, ale o dziwo kości wytrzymały a mnie prawie nic się nie stało. Dziewczyna współczuła mi bólu, więc robiąc z siebie ofiarę wyskamlałem ciche:
---AŁA...
Znaleźliśmy się twarzą w twarz, a ja umazałem ją kremem po nosie. Uśmiechnęła się...
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#17
591/728 "Imba"
Pod przestronną wiatą, podobna do hali trwała imprezka. Tylko, że nikt z trójki 'imprezowiczów' się nie bawił. Z głośników leciała znajoma mi muzyka, z tym że głos wokalisty był jakby mechaniczny. Zdawało się, że to robot śpiewa... Także i sprzęt grający nie był typowy. DJ akurat grzebał przy nim, chyba próbując naprawić jakąś pierdołę. Nie miałem pojęcia na jakiej zasadzie działał... 
 Zobaczyłem kota biegającego jak pojebany po dworze. Akurat zaczął padać deszcz, a ten zamiast się schować położył się na środku podwórka. Patrzył się na mnie wytrzeszczonymi oczami. Zupełnie jakby chciał postawić największego klocka jaki kiedykolwiek zrobił kot... Po jakimś czasie ukrył się jednak wśród maszyn rolniczych (konkretnie pod snopowiązałką - szacun dla tych co znają :D ). Nie wiem w jakim celu, ale zacząłem do niego gadać. Oczywiście to był monolog :) 
                                                                                        *  *  *

Laweta za chwile miała odjechać. Wszyscy, łącznie z klientem czekali, aż skończę, więc zagęszczałem ruchy. Wsunąłem trapy, ignorując to, że jeden był umazany w krowim gównie. Nie miałem czasu na jego czyszczenie... 
Później wszyscy w firmie śmiali się z gościa, który wlazł w owe gówno :D
___________________________________________________________________________________________

592/730
Chodziłem po sklepie otulony kocem. Było mi strasznie zimno. Ludzie gapili się na mnie jak na debila. 
Kasjerka wydała mi z zakupów 2 grosze za dużo, po czym odnotowała to w zeszyciku o_O

P.S. Ogólnie tej nocy słabo pamiętałem swoje sny. 
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#18
596/735
Łaziłem między regałami Tesco, szukając promocji na coś do picia. Znalazłem jedną. Tuż obok był dział z pieczywem również w promocji. Jakaś stara dewotka wrzuciła mi jeden bochenek do koszyka, mówiąc że jest dobry! Opierdzieliłem ją za to i odłożyłem chleb na miejsce. Tamta jednak się oburzyła, że położyłem go na złą półkę. Mało jej piana z pyska nie poleciała... Jeszcze tylko masło i do domu... Z rozmyślań oderwało mnie dwóch opryszków. Był też z nimi ich szef. Chodziło im o jakąś dziewczynę. Złapali mnie mocno za ramiona i ciągnęli przez sklep. Jakoś się wyrwałem. Zacząłem uciekać po regałach. Przeskoczyłem przez bramkę wejściową sklepu i odwróciłem się. Nikt mnie nie gonił, ale zbliżał się ochroniarz. Chociaż jestem bezpieczny... Myślałem o tamtej dziewczynie (najprawdopodobniej chodziło o moją  dziewczynę), nie chciałem, żeby coś jej się stało. Nie mogłem pozwolić jej sobie odebrać!!!
                                                                         ___________________________________________________________________________________________



603/742
Szukałem mamy, bo gdzieś zginęła. Wyszedłem na drogę. Rzucił mi się w oczy słup siwego dymu tuż nad lasem. Szedłem w stronę miejsca, z którego się wydobywał. Zauważyłem sąsiada kombinującego coś ze sporą kupą gałęzi. Poszedłem dalej. Po krótkiej chwili napotkałem dwóch okolicznych gamoni. Chowali się w krzakach z fajkami. Padaka, (nazywamy go tak, bo ma tiki) zaczął pyskować. Wkurwiło mnie to, więc postanowiłem, że spuszczę mu profilaktyczny wpierdol. Chciał we mnie rzucić czymś metalowym, ale szybko mu to odebrałem. Jego koleżka rzucił się do ataku. Lutnąłem mu plombę na ryj - wyłożył się na glebę. Padaka też zaszarżował. Przetestowałem na nim przerzut przez ramię. Musiało boleć. Teraz obaj leżeli stękając z bólu. Szczerze mówiąc to nie sądziłem, że dam im radę, ale wydawali się przy mnie tacy malutcy...Musiałem to wykorzystać!
Odszedłem kpiąc z nich i śmiejąc się:
-Trzeba było nie zaczynać! 
     Wszedłem na podwórko. Zdziwił mnie widok śniegu. Zwłaszcza dlatego, że jeszcze chwilę wcześniej go nie było... Sporo napadało.
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#19
604/743
Starałem się zapamiętać powrotną drogę, jadąc samochodem przez nieznane mi miasteczko. W jego centrum, gdy już szedłem chodnikiem, usłyszałem muzykę. To chyba jakiś koncert, a może pójdę na niego z Eweliną ?. Postanowiłem zbadać źródło muzyki. Zespół akurat grał cover znanej mi piosenki. Wokalista wyglądał co najmniej dziwnie. Długie włosy o kolorze gówna, skórzany płaszcz do ziemi i nieco zmasakrowana twarz. Prawie jak Neo z Matrixa :D Po chwili skończyli grać... Poszedłem dalej. Mym oczom ukazała się rozległa polana zakończona lasem. Niedawno przeszło tamtędy tornado, więc wszystko było jednym wielkim pobojowiskiem. Odwróciłem się za siebie i zauważyłem zbliżające się kolejne tornado! Nim zdążyłem w ogóle zareagować znalazłem się w jego wnętrzu - było nad wyraz spokojnie. Przyglądałem się jego niszczącej sile. Wyrwało cały murowany dom aż do fundamentów o_O. Bałem się. Nie wiem w jakim celu, ale schowałem się w dużej klatce, w której było pełno kur :D 
Wracałem samochodem do domu. Niestety nie pamiętałem drogi powrotnej i zabłądziłem. Wjechałem w jakąś cygańską dzielnicę i na dodatek w ślepą uliczkę... 
 
 ___________________________________________________________________________________________


614/750
 [...]W wąskim przejściu napotkałem jakiegoś małolata z nożem.
---Masz coś?
---Nie pije, nie palę... więc nie mam!

Styki w jego skrajnie małym mózgu chyba się przegrzały. Nie zdarzył nic powiedzieć, gdy chwyciłem go za szyję i jedną ręką podniosłem do góry. Zwisał teraz 5 metrów nad ziemią. Już nie było mu do śmiechu. Pewnie narobił w majty za co mamusia zrobi mu raban w domu...[...]      
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#20
644/767  "W(t)F"  
Byłem w szkole. Przez szklaną ścianę przyglądałem się innym. Grali w siatkówkę na Sali gimnastycznej, która wydawała się nie mieć dachu. Zamiast niego coś podobnego do sufitu ze „stołówki” w Hogwarcie :D Przez chwilę na owym suficie było niebo z piękną bezchmurną pogodą by po chwili rozszalała się burza.
Wszedłem na salę i zagadałem do trenera. Wyprzedzając moje pytanie zaproponował mi grę z resztą. Nie wiem po co, ale ściągnąłem spodenki i wszedłem na boisko. Wszystkim mało oczy nie wypadły z wrażenia…Trener dodał, że nie muszę tego robić. Uzmysłowiłem sobie jakiego głupka z siebie zrobiłem. Ubrałem się i poszedłem do drużyny po drugiej stronie siatki.
 
Potem śnił mi się już tylko ogromny arbuz, który wyrósł w ogródku…
 ___________________________________________________________________________________________


695/811
Całą rodzinką poszliśmy do lasu. Przed nami rozciągały się gęste chaszcze. Chciałem skręcić w prawo ale reszta uparła się, żeby iść w lewo. Potem postanowiłem podjeść trochę jagód. Wokół było mnóstwo pajęczyn. W końcu jakiś ogromny pają wlazł mi na plecy. Obudziłem się…                                                                                
*  *  *
Wyjechałem autem na drogę. Akurat stał tam Łukasz. Poprosił, żeby zawieźć go do kościoła. Nudziło mi się, więc poszedłem z nim na mszę.
Pod ołtarzem ustawiła się spora kolejka do drewnianego klęcznika. Każdy kolejno chwilę się przy nim modlił po czym szedł w głąb ołtarza i klękał. Marian był tuż przede mną. Gdy tylko on skończył swe modły kościelny zabrał klęcznik. Chyba o mnie zapomnieli albo nie zauważyli. Nawet było mi to na rękę, bo nie chciałem łazić po ołtarzu. Poszedłem do wolnej ławki, klękając jeszcze na środku kościoła.
Na półeczce pod oparciem zauważyłem książki Stephen’a King’a. Niestety nie pamiętam tytułów. Przyjrzałem się im po czym otworzyłem ulotkę jakiegoś marketu. Po chwili zza pleców dobiegł mnie lament. Jakaś pinda darła się w stronę księdza, że zamiast skupiać się na mszy to sobie oglądam jakieś pierdoły!
-Zajmij się najpierw swoją dupą - odparłem bez namysłu.
Trochę tego pożałowałem, bo chyba nie wypada mówić takich rzeczy w kościele. Potem ta sama baba postanowiła się na mnie wyżyć. Nie wiedziałem gdzie zawiesić wzrok. Myślałem, że w końcu ksiądz interweniuje na tę burdę, ale tak się nie stało. Podniósł tylko na chwilę głowę znad księgi, popatrzył tępo przed siebie po czym wrócił do odprawiania mszy.
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1