09-12-2018, 03:05
Znalezione w moich notatkach (odręcznych, ponieważ przed pójściem na studia nie pisałam wierszy na komputerze, moja pożal-się-boże-poetycka-twórczość z lat 2005 - 2011 istnieje tylko w postaci papierowej). Teraz po latach wyczuwam w tym taki uroczy psychodeliczny absurd, zwłaszcza po wyrwaniu z kontekstu.
W mroki zapomnienia chowam kalendarze
Jakbym nie wiedziała, że nie dość im ukrycia
Idę przed siebie, udając, że więcej nie marzę,
Gdy to, co mi życie dało - w zamian żąda życia
Uciekam jak tamci, co boją się bólu,
Chociaż nieobce im są sprawy człowiecze
A ja zrywam się z krzykiem, znów śniwszy o królu,
Którego spojrzeniu ja tym swoim przebudzeniem przeczę
Złorzecząc im, bo mękę gotują mi taką,
Bym biegła ścieżką złudnie uznaną za swoją
W swym czasie obudzona, podobna wilkołakom,
Otaczający mrok uczyniła swą ostoją
I zanuciła pieśń, jako dla księżyca pozdrowienia
"Dzięki ci składam, żeś mnie splątał z tym chaosem!"
Tobie też nie spojrzę w oczy, Matko Przeznaczenia
Nie jest nam pisane śpiewać jednym głosem
Śmierć tego, który nie żył, czy w czasie istniała?
I czy boleć mnie powinna jako strata?
A Matka Przeznaczenia na ten dzień czekała,
By po raz kolejny rodzić władcę świata
I pojawi się tych spojrzeń przeraźliwa mnogość,
Przeraźliwa obecność twarzy życia niesytych
A każdy z nich będzie niepodobny do nikogo,
Aż krwi zabraknie, aby ją podzielić na te byty
Będzie krzyczał ktoś tak blisko, jakby we mnie:
"Matko Przeznaczenia, chwyć za rękę dziecię!
Ja je tylko w otchłań ciągnę!" Coraz ciemniej
I coraz zimniej robi się w wewnętrznym świecie.
I we wnętrzu tłum się rodzi, kto jest temu winien
Chyba tylko ten czas, co wiarę zabija
Patrzę, czy coś cennego wśród mętów wypłynie...
To tylko wzrok mój błyszczy, gdy w wodzie się odbija
I żałobie poddaje się Matka Przeznaczenia
Poddaje się dłoni żelaznej, co ją gniecie
"Żegnaj nadziejo i wiaro, żegnajcie złudzenia!"
I nagła ciemność zapadła w wewnętrznym świecie
Ty, co ciemnością przyszłość nam osłaniasz,
Nim z ciszy niebytu wyjdziemy w tę wrzawę,
Wypełnij śmiercią wolę, której dziać się wzbraniasz
I przelej krew moją zgodnie z prawem!
~ opisane jako rok 2010, brak dokładnych dat
W mroki zapomnienia chowam kalendarze
Jakbym nie wiedziała, że nie dość im ukrycia
Idę przed siebie, udając, że więcej nie marzę,
Gdy to, co mi życie dało - w zamian żąda życia
Uciekam jak tamci, co boją się bólu,
Chociaż nieobce im są sprawy człowiecze
A ja zrywam się z krzykiem, znów śniwszy o królu,
Którego spojrzeniu ja tym swoim przebudzeniem przeczę
Złorzecząc im, bo mękę gotują mi taką,
Bym biegła ścieżką złudnie uznaną za swoją
W swym czasie obudzona, podobna wilkołakom,
Otaczający mrok uczyniła swą ostoją
I zanuciła pieśń, jako dla księżyca pozdrowienia
"Dzięki ci składam, żeś mnie splątał z tym chaosem!"
Tobie też nie spojrzę w oczy, Matko Przeznaczenia
Nie jest nam pisane śpiewać jednym głosem
Śmierć tego, który nie żył, czy w czasie istniała?
I czy boleć mnie powinna jako strata?
A Matka Przeznaczenia na ten dzień czekała,
By po raz kolejny rodzić władcę świata
I pojawi się tych spojrzeń przeraźliwa mnogość,
Przeraźliwa obecność twarzy życia niesytych
A każdy z nich będzie niepodobny do nikogo,
Aż krwi zabraknie, aby ją podzielić na te byty
Będzie krzyczał ktoś tak blisko, jakby we mnie:
"Matko Przeznaczenia, chwyć za rękę dziecię!
Ja je tylko w otchłań ciągnę!" Coraz ciemniej
I coraz zimniej robi się w wewnętrznym świecie.
I we wnętrzu tłum się rodzi, kto jest temu winien
Chyba tylko ten czas, co wiarę zabija
Patrzę, czy coś cennego wśród mętów wypłynie...
To tylko wzrok mój błyszczy, gdy w wodzie się odbija
I żałobie poddaje się Matka Przeznaczenia
Poddaje się dłoni żelaznej, co ją gniecie
"Żegnaj nadziejo i wiaro, żegnajcie złudzenia!"
I nagła ciemność zapadła w wewnętrznym świecie
Ty, co ciemnością przyszłość nam osłaniasz,
Nim z ciszy niebytu wyjdziemy w tę wrzawę,
Wypełnij śmiercią wolę, której dziać się wzbraniasz
I przelej krew moją zgodnie z prawem!
~ opisane jako rok 2010, brak dokładnych dat