NeuroWonderland
Na i-senie mieliśmy dawać sobie prezenty. Przyszła wampia i przyniosła własnoręcznie wykonaną broszurkę, miała około stu stron, okładka w oliwkowo złotym odcieniu, na okładce lub jej wewnętrznej stronie, zdjęcie wampii, słoneczna sceneria. Powiedziała, że na 50-którejś stronie zrobiła listę prezentów, aby nikt nie kupował takich samych. Otworzyłem tą książeczkę. Kilka pierwszych stron było ręcznie zapisanych niebieskim długopisem na kartkach w kratkę. Część przeczytałem, niestety nic nie zapamiętałem. Dalej tekst był wydrukowany i mnóstwo zdjęć wampii. W przed ostatniej był kawałek pustej kartki włożonej do kieszonki, a na ostatniej jeszcze jedna kartka zapisana odręcznie. Przeglądałem te zdjęcia. Na początku było kilka dużych na całe strony. Raz pokazała się inna dziewczyna. Dalej wampia w wannie schowana za pianą, uśmiecha się. Dużo jej zdjęć także w wannie z kimś innym. Mógł być to Lajkonik, ale chyba nie, bo wyglądał zbyt kobieco. Patrzyli się z tych zdjęć jakby mnie widzieli.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Miałem, gdzieś lecieć samolotem. Na początku były problemy ze znalezieniem dla mnie miejsca, wszyscy siadali, gdzie chcieli. Przy moim miejscu siedziało dwóch wielkich kryminalistów. Swoje siedzenia ustawili zbyt blisko tych za nimi i nie dało się tam wejść. Jednak, gdy tam przyszedłem przestawili swoje krzesła i sobie poszli. Usiadłem i zapiąłem pasy. Trochę się rozejrzałem. Samolot był wielkim szarym pomieszczeniem, okna były umieszczone wysoko, tak że nie było widać co jest za nimi. Na środku przed nami był ekran pokazujący ogień i wybuch. Wtedy, gdy samolot zaczął się wznosić ten ekran schodził w dół. Spodziewałem się przeciążenia, ale nic nie poczułem.

Wracałem do domu (przed tym było więcej akcji, ale zapomniałem). Ulica przed wejściem była zablokowana, strażacy odgrodzili kilka metrów zasłaniając wszystko szarą folią. Wchodząc pod tą folię zauważyłem jak dwoje małych dzieci zostało wyniesionych i położonych na trawie przy krawężniku, twarze ich były owinięte folią, były martwe. Spytałem się jednego strażaka czy był pożar. Potwierdził i dodał, że najpierw musieli zburzyć mieszkanie sąsiadów. Nie wiedziałem o co chodzi. Wyszedłem spod folii. Próbowałem się przedrzeć z drugiej strony. Tam też przejście było pilnowane. Inni też chcieli przejść. Nie udało mi się i nie dotarłem do drzwi. Wtedy się obudziłem.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Dawno u Ciebie w Dzienniku nie byłam, ale za to pojawiam się w snach, więc równowaga zachowana :P
"Pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu"
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Spotkałem stojącą przed domem ładną dziewczynę (albo chciałem tak ją widzieć, bo wszystko było zamazane). Przytuliłem ją i znalazłem się w łóżku. Ona leży obok mnie. Jest bez twarzy! Przestraszyłem się i obudziłem się.

Szedłem obok wzdłuż ulicy. Nagle po drugiej stronie, zaczęły biec jakieś trzy dzikie zwierzaki. Dwa mniejsze, możliwe, że koty i trzeci większy to był łoś. Łoś przeszedł na moją stronę ulicy, złapał w zęby jakieś nieżywe zwierzę i pobiegł dalej. Uciekałem, bo myślałem, że mnie zaatakują. One chyba raczej nawet mnie nie zauważyły, uciekały przed czymś większym, groźniejszym.

Zacząłem się unosić w pozycji leżącej. Chociaż nie byłem pewny czy się unoszę do nieba czy powoli opadam w stronę wody. Nagle z nieba (lub z wody) zaczęły spadać żółte świetliste krople energii. Unosząc się tak chciałem jak najwięcej ich nałapać.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Trwa ponowna misja na Księżyc. Astronauci lecą właśnie swoim statkiem kosmicznym. Jest to misja ratunkowa dla Rosjan (albo to ci astronauci lecą tam zamieszkać). Księżyc już dawno został skolonizowany przez Rosjan. Zbudowali swoją Moskwę 2.0. Od wielu lat nie było od nich kontaktu. Teraz właśnie przyleciał jakiś obiekt z kosmosu i wszedł w elektryczną interakcję z Księżycem, przez to ten zaczął się bardzo szybko obracać wokół własnej osi. Jako, że były tam pobudowane niskie budynki, zostały w nienaruszonym stanie (wysokie drapacze chmur mogłyby się poprzewracać). Jedynie w centrum Moskwy, pobudowane były wysokie kolorowe budynki Cerkwi. Nic im się nie stało, ponieważ akurat tam przechodziła ta oś obrotu, takie "oko cyklonu", dzięki czemu uzyskana została stabilność terenu. Na około było widać rozmazujący się obraz obracających się budynków. Po wylądowaniu, przybysze zobaczyli, że jest tam normalna atmosfera i dużo zieleni.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
@Skipper, juz wiadomo co sie dzieje na ksiezycu w astralu, Ruskie NightStalkery zajeli
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Hahaha, ja w swoim najblizszym LDku też planuje sprawdzic co się tam dzieje XDD
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Dwóch agentów CIA stało na balkonie i sprawdzało śnieg na płocie. Jeden z nich dotknął śnieg gołą ręką i coś go ugryzło albo raczej poraziło prądem. Wiedzieli już, że w śniegu żyją mikroorganizmy, jakieś robale (pewnie zmutowane) z kosmosu. Chcieli to oczywiście ukryć przed wszystkimi ludźmi. Obserwowałem ich i wszystkiego się domyśliłem. Jako, że ich zauważyłem zabrali mnie ze sobą. Udaliśmy się jak najszybciej do ich tajnej siedziby. Po schodach weszliśmy na górę. Weszli oni i zamknęli drzwi, miałem chyba czekać. Jakaś pani pilnująca wejścia otworzyła i zamknęła drzwi dając mi znać, że nie powinienem tam jednak wchodzić. Użyłem telekinezy i udało mi się otworzyć zamek drzwi. Była tam sala jak w szkole i uczniowie, którzy mieli zostać tajnymi agentami uczyli się z książek. Też dostałem grubą książkę. Najpierw przekartkowałem ją zauważając, że zawiera dużo kolorowych zdjęć i stwierdziłem, że zacznę ją oczywiście czytać. Książka zawierała mnóstwo zakazanych informacji, wiedzy ukrywanej przed ludzkością, przez co nie można było jej wynosić na zewnątrz. Wyszedłem na chwilę. W holu siedzieli na kanapach jacyś ludzie. Był tam mój dawny kolega. Chciałem komuś przekazać wiedzę na temat tego, że w śniegu znajdują się te robale czy wirusy, aby ktoś to wiedział, więc mu to powiedziałem. On się położył na kanapie i płakał, nie wiedziałem z jakiego dokładnie powodu. Wróciłem na górę do sali. Powiedzieli nam, że mamy na coś tam tydzień.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Była bieganina, ucieczka w nocy. Z kimś tam się spotykali w różnych miejscach, coś wymieniali. Krążenie wokół, szukanie innych. Nie wiem jak to opisać, działo się dużo i mało z tego zapamiętałem.

Jakiś starszy zarośnięty facet przed kimś uciekał. Ktoś go obserwuje. On stoi na podwyższeniu na łodzi. Ma przed sobą ekran, pociąga za rączkę i losuje mu się miejsce dokąd ma uciec, chyba gdzieś za granicą. Tłumaczy sobie, że tam na pewno jest jego znajomy wujek, on go przyjmie z przyjemnością. Pokazują się jakby jego myśli. Ten niby jego wujek, bardzo gruby, siedzi na wózku inwalidzkim. Tamten do niego podchodzi i wchodzi do otwartego brzucha wujka. Brzuch się zamyka, przykrywa kocykiem, a inwalida uśmiecha się do kamery.

Ktoś był wolny w jasności. Znalazł setki ludzi uwięzionych w ciemności w podziemiach. Leżeli ciasno obok siebie, nie mogli się ruszyć. W ciemności pojawiło się coś podobnego do wyładowań elektrycznych. Mógł być to zegar z odliczaniem do czegoś, a może kosmiczna mapa przedstawiająca gwiazdy. Tamten powiedział nam uwięzionym (raczej telepatycznie), że na chwilę jak to się stanie (wybuch?), on to odłączy i będzie w stanie to cofnąć.

Mam uczucie wznoszenia się. Widzę drzewa w dole. Mówię siostrze, że oglądam Harrego Pottera i jest ta scena z lotem i pewnie po tym będzie mi się śniło, że lecę. Mam wrażenie, że to blisko plaży. Obserwuję dziwne zdarzenie z wysoka. Z innego wymiaru wyłania się całe miasto, jakoś się usadawia pomiędzy drzewami i szarymi budynkami. Jest żarówiasto różnokolorowe. Mruga, przez co sprawia wrażenie hologramu, jeszcze się nie ustabilizowało. Teraz znajduję się w środku. Są tam małe pomieszczenia z małymi ludkami ubranymi w tak samo różnokolorowe ubrania jak całe to miasto. Jednak grupa w pośpiechu opuszcza pomieszczenie. Zostaje inna i rozsiada się. Mówię siostrze, że jak tamci uciekli to pozostali ci, no, Muzułmanie, muslimy. Ona się dziwnie na mnie patrzy i odpowiada, że to raczej niemożliwe.

W tym miejscu co te ludziki były jest teraz szkoła. Kucam, bo leżą tam jakieś drobne przedmioty, breloczki, np. półcentymetrowe nożyczki. Podchodzi do mnie dziewczyna z plecakiem i albo ona coś mi daje, albo ja jej jedną z tych drobnych rzeczy. Odchodzi pod klasę. Ktoś siedzący na schodach polecił mi, abym uruchomił ten nowy komputer. Ten komputer też jest na tych schodach. Ma jakąś rączkę, na końcu której jest włącznik. Wtedy nie zastanawiałem się nad dziwnym miejscem tego przycisku. Wciskam go i wtedy się budzę.

Przed kimś się jakbym ukrywał w niewielkim pomieszczeniu, będącym prawdopodobnie łazienką. Zamiast typowego wyposażenia jak lustro, zlew, krany, były na całej ścianie zwoje grubego srebrzystego drutu. Pomiędzy tymi drutami dopatrzyłem się słów. Przeczytałem "czas". Coś mi podpowiadało, że jest to związane z podróżą w czasie. Trzeba było to jeszcze włączyć. Bałem się jednak porażenia prądem lub zbyt silnego pola elektromagnetycznego i wyszedłem.

Czytałem jakąś książkę z krótkimi tekstami różnych autorów. Jeden z nich zatytułowany był "Dziedziczka". Autorka przepraszała i chciała zwrócić uwagę na to, że "Dziedziczka" nie jest kolejną częścią "Dziedziczki Hrabiego" tylko osobną powieścią. Nie wiem po co poszedłem do siostry i dałem jej ten kawałek do przeczytania, że niby ona to miała czytać i aby czytała odpowiednie książki w odpowiedniej kolejności. Popatrzyła, ale nie chciało się jej tego czytać.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Ze statku kosmicznego obserwowałem Księżyc. Zmienił się nie do poznania. Stał się ciemnym półpłynnym jądrem, a wokół niego był stały szary pierścień, podobny do tego wokół Saturna, osadzony na sztywno. Ludzie tam żyjący wyginęli. Została pokazana szczelina głęboka na kilka kilometrów. Została prawie całkowicie zapełniona martwymi ciałami. Na powierzchni można znowu było przebywać jedynie posiadając specjalny skafander. Zastanawiałem się czy to może obcy zamienili Księżyc w wielki statek kosmiczny. I wtedy właśnie dostałem ostrzeżenie, że obcy wtargnęli na nasz statek kosmiczny. Uciekłem do pokoju, gdzie przebywał mały chłopczyk. Zamknąłem metalowo szklane drzwi, ale wiedziałem, że długo nie wytrzymają. Chłopczyk leżący na łóżku, schował się pod kołdrą i wiadomo było, że go nie zauważą i nie schwytają. Postanowiłem zrobić to samo. Niestety nie zdążyłem schować ręki (co pewnie i tak nie miało znaczenia) i obcy mnie wyciągnął. Chciał mnie oczywiście pożreć. Wyrwałem mu się i przebiegłem kilka metrów za drzwi w ciemny korytarz. To dało mi czas na uwolnienie się z ciała poprzez jego rozsypanie w pył. I się wtedy obudziłem.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1