03-02-2011, 17:20
Idąc za waszymi radami zacznę opisywać moje chore sny i to co się dzieje wokół mnie.
Cóż może więc zacznę od pierwszego:
1. Chciałam przywołać swojego opiekuna, trochę poczytałam i bazowałam na swoich doświadczeniach. Gdy moje oczy przyzwyczaiły sie do ciemności, usiadłam na łóżku. Wtedy obserwując bliżej nieokreślony punkt rozdwoiłam wzrok. Gdy obraz z prawego oka zszedł na lewo a lewego na prawo, oba obrazy się wymieszały i zaczęły na siebie nachodzić wciąż ciągnąc w swoją stronę. Nie pokazało się to, co chciałam. Pokazała się twarz. Dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystraszyłam się. Przerwałam to co robię. Udając spokój położyłam się do spania. Wciąż czułam się obserwowana. Gdy w końcu udało mi się zasnąć, śniłam o tym, że oglądam siebie śpiącą. Widziałam, jak wybudzam się z jakiegoś koszmaru i patrzę na otwarte drzwi, przez które wlewa się do pokoju światło. W pewnej chwili w drzwiach pojawia się postać. Pada ona na kolana i w mgnieniu oka widzę jej twarz. Była ona taka sama, jak ta twarz, którą widziałam przed snem. Obudziłam się.
Zmęczona tym snem postanowiłam, że wam go opiszę.Może wam coś się uda z tym zrobić. Zasnęłam.
I tu zaczyna się druga część.
2. Jestem w miasteczku. Każdy domek jest taki sam, przeciętny. Wokół mnie chodzą przeciętni ludzie z przeciętnymi problemami. Nie widzą mnie. Ja ubrana w krótką spódniczkę, gorset i buty do pół uda [wszystko ze skóry] przyglądam się dwóm pistoletom przywiązanym do ud i karabinowi, który trzymam na ramieniu. W pewnym momencie obracam się do ludzi i roziętotalną masakrę na niewinnej ludności. Nazywają mnie krwawą M. Gdy kończę się bawić ludźmi, podjężdża na motorze chłopak. Zabiera mnie do swojej willi. Tam zmywam z siebie krew w wielkiej wannie. Wygląda to tak, jakbym się kąpała we krwi. W pewnej chwili chyba wkurzyłam mojego towarzysza. Zaczyna mnie gonić wraz z kataną. Uciekam do fabryki. Tam zaczynamy się naparzać. Przebija mnie kataną i zrzuca do jakiejś maszyny. Ona mieli moje ciało. Jak na kotleta mielonego (xp). Co za ironia, lubie mielone (xDe). Przez cały okres gdy moje ciało przemienia się w bezkształtną masę, patrzę w jego oczy. Górną część ciała zostawił w spokoju. Po tym jak wyłączył maszynę zszedł do mnie. Chwycił spluwę i wymierza między oczy. Ja całkowicie świadoma tego co robi uśmiecham się do... niej! Przede mną stoi moja przyjaciółka! Celuje i mówi: "Giń, suko!". Stzrela. Budzę się. Pierwsze to sprwdzam czy trafiła. Pierwsze słowa na dzień dobry? " Pudło, mała " *uśmieszek typu: "To jeszcze nie koniec"*
Nie wiem o co w tym chodzi, ale może zacznę pisać książkę na podstawie tych snów? Co Wy na to?
Cóż może więc zacznę od pierwszego:
1. Chciałam przywołać swojego opiekuna, trochę poczytałam i bazowałam na swoich doświadczeniach. Gdy moje oczy przyzwyczaiły sie do ciemności, usiadłam na łóżku. Wtedy obserwując bliżej nieokreślony punkt rozdwoiłam wzrok. Gdy obraz z prawego oka zszedł na lewo a lewego na prawo, oba obrazy się wymieszały i zaczęły na siebie nachodzić wciąż ciągnąc w swoją stronę. Nie pokazało się to, co chciałam. Pokazała się twarz. Dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystraszyłam się. Przerwałam to co robię. Udając spokój położyłam się do spania. Wciąż czułam się obserwowana. Gdy w końcu udało mi się zasnąć, śniłam o tym, że oglądam siebie śpiącą. Widziałam, jak wybudzam się z jakiegoś koszmaru i patrzę na otwarte drzwi, przez które wlewa się do pokoju światło. W pewnej chwili w drzwiach pojawia się postać. Pada ona na kolana i w mgnieniu oka widzę jej twarz. Była ona taka sama, jak ta twarz, którą widziałam przed snem. Obudziłam się.
Zmęczona tym snem postanowiłam, że wam go opiszę.Może wam coś się uda z tym zrobić. Zasnęłam.
I tu zaczyna się druga część.
2. Jestem w miasteczku. Każdy domek jest taki sam, przeciętny. Wokół mnie chodzą przeciętni ludzie z przeciętnymi problemami. Nie widzą mnie. Ja ubrana w krótką spódniczkę, gorset i buty do pół uda [wszystko ze skóry] przyglądam się dwóm pistoletom przywiązanym do ud i karabinowi, który trzymam na ramieniu. W pewnym momencie obracam się do ludzi i roziętotalną masakrę na niewinnej ludności. Nazywają mnie krwawą M. Gdy kończę się bawić ludźmi, podjężdża na motorze chłopak. Zabiera mnie do swojej willi. Tam zmywam z siebie krew w wielkiej wannie. Wygląda to tak, jakbym się kąpała we krwi. W pewnej chwili chyba wkurzyłam mojego towarzysza. Zaczyna mnie gonić wraz z kataną. Uciekam do fabryki. Tam zaczynamy się naparzać. Przebija mnie kataną i zrzuca do jakiejś maszyny. Ona mieli moje ciało. Jak na kotleta mielonego (xp). Co za ironia, lubie mielone (xDe). Przez cały okres gdy moje ciało przemienia się w bezkształtną masę, patrzę w jego oczy. Górną część ciała zostawił w spokoju. Po tym jak wyłączył maszynę zszedł do mnie. Chwycił spluwę i wymierza między oczy. Ja całkowicie świadoma tego co robi uśmiecham się do... niej! Przede mną stoi moja przyjaciółka! Celuje i mówi: "Giń, suko!". Stzrela. Budzę się. Pierwsze to sprwdzam czy trafiła. Pierwsze słowa na dzień dobry? " Pudło, mała " *uśmieszek typu: "To jeszcze nie koniec"*
Nie wiem o co w tym chodzi, ale może zacznę pisać książkę na podstawie tych snów? Co Wy na to?