Medytacja - kilka pytań
#1
Cześć
Medytuje może ktoś z was? Bo mam kilka pytań :D

1. Czy łatwiej jest osiągnąć świadomy sen trenując jeszcze medytowanie?

2. Podczas medytacji wyłączacie całkowicie myślenie? I na początku jak zaczynaliście udawało wam się czy jednak nie? A jeżeli nie to po jakim czasie udawało wam się?

3. Jak się czujecie po medytacji?
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
1. Tak
2. Nie chodzi o to, aby wyłączyć całkowicie myślenie, tylko nie podążać za myślami. Najprostsze porównanie, myśli to chmury na niebie, przypływają i odpływają, ciągle płyną. Są dwa typy medytacji. Jeden polega na skupianiu się na jakimś obiekcie, a drugi na obserwowaniu. Na początek polecam ten pierwszy, bo ma blokować myślenie, a dokładniej wypełnić świadomość, aby nie być świadomym myśli. Skupiasz się, odpływasz, no to znowu się skupiasz i odpływasz, i znowu, i znowu, i znowu... Aż z kilkusekundowego skupienia robi się kilkunasto, potem kilkudziesięcio itd.
3. Jestem spokojniejszy, bardziej świadomy i wyciszony.

Chociaż ja to robię bardziej hobbystycznie, może wypowie się ktoś bardziej zaawansowany.
[ ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3
1. Nie jestem w stanie tego stwierdzić na podstawie moich doświadczeń, ale można odwołać się do spotkania Ruchu Oneironautycznego z Bytofem, który osiągnął stan świadomego snu właśnie dzięki praktyce medytacji. Ogółem rzecz biorąc, zadaniem medytacji jest rozwój uważności, a ta, podobnie jak w technice ADA, przyczynia się do lepszej pamięci snów i z czasem nawet spontanicznych uświadomień. To akurat znam z doświadczenia, byłem kiedyś dosyć związany z ADĄ.

2. Nie jest łatwo tak po prostu "wyłączyć myślenie". Umysł zwykł nazywać różne rzeczy, przywiązywać się do różnych wizji, szperać we wspomnieniach i symulować różne scenariusze. Ten sam stan spontanicznie pojawiających się tworów myślowych pojawia się w medytacji i jest prawdziwym wyzwaniem dla początkujących. Czasem odnoszę wrażenie, że przytłacza mnie lawina różnych wyobrażeń, na którą próbuję nie zwracać uwagi, koncentrując się na przedmiocie medytacji. Szybko jednak uginam się pod naporem spontanicznych wizji i dopiero po chwili dochodzę do wniosku, że rozproszyłem się. Bywały momenty, gdy koncentracja była stosunkowo stabilna, a myśli, które choć nadal się pojawiały, nie wytrącały mnie z równowagi tak łatwo, jak opisywałem to wcześniej. Nie mogę jednak powiedzieć, że "wyłączyłem myślenie" całkowicie.

3. Nigdy jeszcze nie doświadczyłem typowych stanów pomedytacyjnych, błogości. Mogłem jedynie poczuć, że jestem nieco spokojniejszy, wyciszony, szczególnie po sesji pełnej napięcia i irytujących myśli, które obserwowałem w spokoju i skupieniu. Czasem trzeba stoczyć prawdziwy bój z samym sobą, choć może nie jest to adekwatne porównanie, bo medytacja nie jest agresywna. :D
cosmic.checkReality();
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
Jakoś regularnie to medytowałem tylko raz kiedyś przez krótki okres czasu, ale jakąś tam wiedzę nabyłem.

1. Tak. Szczególnie jeśli wprowadzi się uważność do codziennych czynności. A jeszcze lepiej jak medytacją nieformalną (tj. za dnia, przy codziennych czynnościach itd.) będzie tybetańska joga śnienia. To jest uważność, ale motyw jest nakierowany bardziej na śnienie (tym lepiej dla oneironautów). W skrócie chodzi o patrzenie na jawę jak na sen co, prawidłowo wykonywane, owocuje dystansem i uważnością.

2. Tak jak wyżej. Nie chodzi o to, żeby nie myśleć. Stereotypowo rozumie się medytacje jako wyłączenia myślenia i jak do medytacji przysiądzie człowiek, który tak to rozumie to po chwili po myśli, że robi coś źle, że nie umie bo pojawiają się myśli.
Prawidłowo na początku uwaga powinna skupić się na obiekcie, np. oddechu, elemencie przed Tobą. Jakiś stały bodziec. Po czasie skupienie utrwala się. Kiedy jest trwałe można przejść do spokojnego przebywania w stanie zrelaksowanej uwagi i uważnie obserwować. W tym stanie skupienie z czasem osłabia się i kiedy zauważymy, że tracimy uważność to wracamy do skupienia na obiekcie. Wraz z doświadczeniem. Faza, jak to się mówi, "budowania formy"(pierwsza) zajmuje coraz mniej czasu i coraz dłużej można przebywać w "fazie rozpuszczania".
Dobrze jest to opisane tutaj https://medytuj.wordpress.com/2013/12/04...uszczania/

Jeszcze proponuję w zależności od aktualnej zdolności do skupienia (polepsza wraz z kolejnymi medytacjami, ale jest też zależna od innych czynników) jeśli wybrałeś skupienie na oddechu (nie próbowałem z czymś innym) dokładać sobie liczenie, lub z niego rezygnować. Na początku (szczególnie przy pierwszych medytacjach) proponuję liczyć tylko wydechy do 10 (po tym powrót do zera) i jednocześnie skupiać się na jakimś aspekcie oddechu, np. ruchu klatki piersiowej. Jak skupianie w ten sposób stanie się łatwe, to zrezygnuj z liczenia i skup się na samym ruchu klatki. Liczenie bardziej kotwiczy uwagę na oddechu. Trudność skupienia zależy też od samego bodźca. Ruch klatki jest wyraźniejszy niż np. uczucie powietrza w nozdrzach dlatego łatwiej się na nim skupić. Możesz więc go zmieniać w zależności od zdolności do skupienia w danym czasie. Chodzi o to, żeby dostosowywać trudność do swoich możliwość, tak jak przy ćwiczeniu mięśni.

3. Generalnie po medytacji jest się uważniejszym i spokojniejszym a czas tego stanu wraz z doświadczeniem jest coraz dłuższy.
let's worship cats
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1