23-07-2018, 14:59
(23-07-2018, 10:49 )Rebeliusz napisał(a): Czy w tych miastach są jakieś zaskakujace architekturą budowle o ciekawych kształtach ? Jak wygląda rzeźba terenu ,czy cała płaska a może to miasta w górach ? Byłeś w metrze ,bardzo mnie ciekawi jego struktura a może jest tam podziemne miasto ? Na koniec powiem iż ten szpital katownia mnie intryguje. Wiecej szczegółów plsTak jest dużo niezwykłych budowli, szczególnie w miastach na północnym wschodzie w muzeów i magii architektura jest piękna, ale wygląda jakby nie stworzył jej człowiek z kolei dalej w starożytnym mieście świątyń jest dużo monumentalnych budowli tchnących swą starożytnością choć wyglądają jak nowe.
Ogólnie teren miast jest równinny z pagórkami np. w sennym Rzeszowie naprzeciw głównego dworca trzeba się wydrapać na spore wzgórze gdzie jest osiedle mieszkaniowe z blokami, w sennym Krakowie jest identyczna struktura koło akademików AR itd.
Nie w metrze ani w podziemnym mieście nie byłem choć raz byłem w podziemiach pod kościołem jak sobie przypominam.
Szpital to grupa budynków otoczona zielenią, ale kiedy się tam wejdzie panuje atmosfera zagrożenia, w jednym śnie stoczyłem tam ciężką walkę aby uwolnić dziewczynę na której przerażający lekarz robił eksperymenty medyczne, ogólnie panuje tam przytłaczająca atmosfera rozpaczy, bezsilności i poczucia bycia ofiarą, najlepiej natychmiast wiać stamtąd jak się tylko da
Północny wschód. Jestem w miejscowości gdzie miałem letniskowy domek. Widzę, że sąsiad rozkradł wszystko nawet belki tak, że nie pozostało nic. Patrzę na jego dom. Widzę, że również popadł w ruinę, jedyni kuchnia wygląda schludnie i jasno. Ogólnie sen jest w ciemnych kolorach, jakby w pochmurny dzień, choć wszystko jest wyjątkowo wyraziste.
Wracam przez pola, kiedy zbliżam się do po PGR – owskich bloków otacza mnie grupa dziewczynek i zarzucają mi romans z żoną sąsiada, mówią jakieś wierszyki na ten temat i są coraz bardziej natarczywe. Oczywistym jest, że musieli tak nastawić je rodzice choć nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Zatrzymuję się i opieprzam dziewczynki, za brak wychowania i niewłaściwe zwracanie się do starszych, grożę im, że powiem o ich zachowaniu księdzu (bo w takiej sytuacji skarżyć się rodzicom nie ma sensu). Dziewczynki zostawiają mnie w spokoju i idę dalej.
W końcu docieram do remizy, jest tam grupa młodzieży, która również robi jakieś nieprzyjemne uwagi i zachowuje się wyzywająco. Podobnie jak poprzednio na początku próbuję ich ignorować, a kiedy robią się zbyt natarczywi grożę, że poinformuję o ich zachowaniu Bogdana, który mieszka tuż obok i trzęsie tą wsią. Większości to wystarczy, ale jeden najbardziej natarczywy wychodzi za mną. Zaczynam zgniatać rękę i ciągnę go w stronę domu Bogdana, ale po chwili młodzian zaczyna płakać i robi mi się go szkoda, więc go puszczam.
Północny wschód
Idę z Jaśkiem do akademików od strony południowego zachodu. Mijamy sale wykładowe, jest tam dużo ludzi panuje jakiś chaos i rozprzężenie, jakby koniec roku akademickiego czy jakieś juwenalia. Mijamy sale wykładowe i idziemy alejką w stronę akademików. Tu jest spokojnie. Spotykamy trzech ludzi z roku Jaśka. Siedzą na jakiś schodach. Jasiek z nimi rozmawia, ja stoję boku. W pewnym momencie jeden z nich zabiera mi buta. Mówię mu, aby przestał się wygłupiać tylko oddał, ale jak grochem o ścianę. W końcu kiedy wszelkie próby porozumienia zawodzą obijam mu ryja.
Idziemy dalej i dochodzimy do akademika. Tu taki sam chaos i rozprzężenie, jak przy salach wykładowych. Nie ma szans by się zakwaterować. Kręcę się chwilę po czym wychodzę na taras i kładę się przykrywając kocem by się zdrzemnąć zanim się to wszystko ustabilizuje. Już prawie zasypiam, kiedy jeden ze studentów zrywa mi koc. Nie chce mi się wstawać i brać udziału w głupich żartach więc decyduję się leżeć dalej. Głupi żartowniś nie ustępuje i zaczyna mnie ciągnąć za szal jaki mam na szyi więc muszę wstać. Gość nie popuszcza więc musze mu obić ryja.
W drugim śnie znów idę do akademika, ale tym razem od strony północnego zachodu z Gapą. Idę przez jakieś futurystyczne miasto. Wszystko jest sterylne, dominuje biel i plastik. Gapa mówi, ze coś się zmieniło i nie może odnaleźć morza, ale to nieistotne. Dalej idziemy w stronę akademików, w pewnym momencie Gapa zostaje w tyle i się gubi. Idę teraz przez ulicę pomalowaną na różowo. Podchodzę do ściany i ciągnę po niej myszką komputerową. Myszka pokrywa się różowawą farbą, widać jest świeżo malowane. Mam nadzieje, że nie zniszczyłem myszki. Idę dalej i w końcu dochodzę do akademika. Akademik jest nowoczesny, przypomina raczej ekskluzywny hotel. Ide do swojego pokoju, ale okazuje się, że mieszka tam ktoś inny. Wychodzę i spotykam dziewczyny z roku. Mówię im, ze nie mogę znaleźć swojego pokoju, ale one tylko ogólnie pokazują mi kierunek. Po kolei sprawdzam pokoje i nadal nie mogę znaleźć swojego pokoju. W jednym z pokojów spotykam kolegę z roku więc pytam go o współspaczy, ale on mówi, że mieszka poza akademikiem i nie wie. Zastanawiam się co jest nie tak i szukam dalej. Idąc prosto korytarzem znów widzę tę różowawą farbę na podłodze, ale na szczęście ta jest wyschnięta choć nie pasuje tu zupełnie. Idę dalej i trafiam do części akademika gdzie są pralnie i łaźnie. Myślę, ze fajnie jeśli tu gdzieś jest mój pokój, ale nadal go nie znajduję. Wracam i widzę schody, barierka dochodzi niemal do ściany tak, ze trudno mi się przecisnąć, ale udaje się – idę nimi w górę.
Na piętrze trafiam na oddział psychiatryczny, gdzie łapie mnie dziwny psychiatra, ma głęboki mocny głos, wygląda na starszego, ale na grzbiecie ma płyty jak dinozaur. Upiera się aby aplikować mi jakieś środki, dyskutujemy jakiś czas, ale żadne argumenty do niego nie trafiają. W końcu orientuję się, ze to jakiś robot. Walczę z nim i po ciężkim boju za pomocą młotka udaje mi się zniszczyć układy scalone. Metodycznie rozbijam je na drobne elementy, pomaga mi ordynator tego oddziału, który był zastraszony i sterroryzowany przez robota.