Małe Swornegacie
#1
3 lipca 2016

Jestem w drodze do szkoły, poruszam się rowerem. Podczas drogi spotkałem kolegę, zszedłem więc z roweru, żeby nie musiał za mną gonić. Rozmawiałem z nim o tym jak spędził wakacje. Byliśmy wkurzeni, że znowu trzeba będzie chodzić do tych szarych murów. Wchodzimy do budynku przypominającego dworzec. Naszym oczom ukazują się schody à la ewakuacyjne. Jedne prowadzące w prawo, drugie w lewo, a trzecie przed siebie. Postawiłem rower pod ścianą i razem w kolegą postanowiliśmy pójść w lewo. Schody pięły się mocno w górę. Dostaliśmy się w końcu do końca i wyszliśmy na korytarz. Tam zobaczyliśmy naszą klasę czekającą na lekcję. Usiadłem koło jednej dziewczyny, kolega obok drugiej. Rozmawialiśmy chwilkę, potem jedna z drugą zaczęły się do mnie przytulać i całować. Dziwne to jest, szczególnie, że obie nie przypadają mi do gustu. Chociaż słyszałem relacje, że sen "przybliżył ich do siebie".

Znajduję się w budynku szkoły. Obok mnie stoi tata. Razem zauważamy rodzinę żubrów z młodymi. Ciekawskie cielaki zaczynają chodzić nam pod nogami przyglądając się. Zacząłem się obawiać, że samica w trosce o swoje młoda zacznie szarżować na nas. Moje przypuszczenia się sprawdziły. Cielak wydobył z siebie dziwny dźwięk, a żubr ruszył na nas. Podniosłem z podłogi patyk, który nie mam pojęcia jak się tam znalazł i rzuciłem mu w nos. Zatrzymał się na chwilę, otrząsnął i ruszył dalej. Postanowiłem podjąć kolejną próbę obrony, zacząłem wyć jak lew, ale to także mało dało. W końcu daliśmy nogi i uciekając z budynku szybko zamknęliśmy za sobą drzwi.
Wysłane z mojego Commodore 64


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
4 lipca 2016

Ogródek. Grill się rozpala, obok mnie stoi klasa. Wygląda na spotkanie klasowe. Wymyśliliśmy, że będziemy wykonywać różne figury gimnastyczne. Zaczęliśmy od piramidy z ludzi. Niestety osoba na czubku przewaliła się i złamała obie nogi, musiał po nią przyjechać tata. Następnie urządziliśmy biegi sprinterskie, które musieliśmy przerwać w połowie, ponieważ pogoda się zepsuła.

Galeria Katowicka. Idziemy z klasą do kina. Seans był krótki, ale z przekazem. Głównym bohaterem był Darek Sugier przedstawiający i omawiający swe stygmaty. Każdy był zachwycony. Po widowisku wróciłem do domu.[...] Di ent.
Wysłane z mojego Commodore 64


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3
13 stycznia 2018

Dziś miała miejsce ciekawa sytuacja, która w takim wydaniu zdarzyła mi się pierwszy raz. Po całym tygodniu miałem dość duży deficyt snu, a dziś spałem z 4h, pobudka o szóstej. Pojechałem do pracy i po powrocie zostały mi zaproponowane frankfurterki, a ja w międzyczasie położyłem się. Dosłownie po ledwo minucie zaczęły się intensywne hipnagogie, zarówno wzrokowe, słuchowe i kinetyczne, widać, że organizm bardzo potrzebował tego snu. Pierwszy raz miałem tak ekspresowe wejście. Widziałem spirale spadającą w dół, po chwili szum i miałem przed oczami obraz z pewnej gry, ja byłem bohaterem. Sen, a właściwie półsen lub hipnagogia był bardzo płytki, tak że słyszałem wszystko z zewnątrz, dlatego odrzucam pierwszą opcję. Z kuchni słyszałem ciągłe trzaskanie, zamykanie wiadomo jak to jest... to przez te frankfurterki :)
Wyrzuciło mnie z tego stanu, ja leżałem ciągle nieruchomo, po kilku sekundach znowu pisk w uszach i pojawia się ta sama sceneria, sytuacja taka powtórzyła się jeszcze dwa razy. Postanowiłem zrobić TR'a, ale nie poruszyłem ciałem sennym tylko niestety swoim w łóżku. Powierciłem się znowu i zaś ta sama sytuacja, jednak w pewnym momencie wszystko ucichło i mówię, chyba się udał ten WILD. Robię TR'a z nosem -nie, patrzę na zegarek i zamiast jedynki wydawało mi się, że była siódemka, ale niestety to tylko jakiś paproch na radiowym zegarze.
Chwilę po tym przyszła mama i zapytałem z ciekawości ile czasu minęło, było to około 5 minut.
Noooo... nawet przy dobrze dobranym WBTB jak dla mnie tak szybko mi się nie zdarzyło uzyskać stanu okołosennego, a jestem pewien, że gdyby nie bodźce z zewnątrz i kilkukrotnych wyrzuceniach akcja potoczyłaby się dalej. Jak widać i jak wiadomo deprywacja snu w takim wypadku jest na plus.
Wysłane z mojego Commodore 64


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
2 sierpnia 2018
Górzysty krajobraz, jestem na drodze wznoszącej się lekko ku górze, najprawdopodobniej podjazd. Między nogami trzymam swoją szosę, a wokół kilkanaście innych kolarzy z numerkami na sztycach. Wygląda na to, że szykują się zawody. Po ustawieniu się w szeregach po kilku zawodników w każdym oczekujemy na sygnał startowy. Po chwili słychać strzał i każdy rusza. Nawierzchnia była lekko mokra, musiało więc wcześniej trochę popadać i z tego powodu czuję, że moje tylne koło ślizga się i przy mocniejszym depnięciu obraca się w miejscu. Trochę mnie to zastanowiło, więc oglądnąłem rower i przy mufie suportowej zauważyłem całkiem spory silniczek elektryczny. To by wyjaśniało dlaczego opona się ślizga, moc przekazywana na koło jest za duża i w efekcie tracę trakcję. Potem jeszcze dyskretnie się rozglądnąłem czy nikt nie zauważył mojego wspomagacza i zrobiłem test rzeczywistości, ponieważ nie przypominałem sobie, żebym miał zamontowane jakieś ułatwienia. Reality check wyszedł pozytywnie i się uświadomiłem. Od razu pognałem przed siebie przenikając przez innych zawodników. Za zakrętem wyobraziłem sobie długi zjazd z wieloma serpentynami. Po wykonaniu skrętu rzeczywiście czekała na mnie droga w dół. Mogłem sobie poćwiczyć przynajmniej technikę zjazdu, chociaż z prawami fizyki to za bardzo nie miało nic wspólnego. Jak mi się znudziło to podleciałem na najbliższy słup wysokiego napięcia i z niego ciskałem przywołanymi głazami na nadjeżdżające ciężarówki. Po chwili destrukcji sen zaczął mi się rozmywać i praktycznie od razu się obudziłem po czym nazot poszedłem spać.

Następny sen rozpoczął się w tym samym miejscu tylko pod słupem, na którym wcześniej byłem. Nie wiedzieć czemu goniła mnie osa, a ja uciekałem. Po chwili biegu ujrzałem kobietę w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączkach, chciała mi pokazać schronienie przed tym owadem. Wypięła się schylając pod jakieś belki przy okazji reprezentując swoje pośladki. Pod cienkim i rozciągniętym dodatkowo materiałem miała ubrane...nie pamiętam teraz nazwy, ale takie slipy jak męskie tylko kobiece :). Zbliżyłem się do niej, w tym samym czasie obraz znowu zaczął się rozmazywać. Najprawdopodobniej miałem już wtedy przebłyski świadomości, sen był bardzo płytki. Ledwo otworzyłem oczy, a ujrzałem jak wykonuję typowe ruchy miednicą jak podczas seksu, trąc prąciem o prześcieradło. Przez chwilę byłem w ogóle pozbawiony jakiejkolwiek mocy sprawczej, aby przestać. Skończyło się brudnym prześcieradłem i orgazmem z samego rana.
Wysłane z mojego Commodore 64


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#5
4 sierpnia 2018

Wsiadam do znanego mi samochodu i wyjeżdżam nim z miejsca parkingowego. Przy próbie wyjazdu na główną drogę wychodzi mi przed maskę mój były nauczyciel. Zagradza mi przejazd i rękami i mimiką pokazując swoje niezadowolenie.
Wyszedłem z pojazdu i pytam się czy znowu ktoś nagadał mu głupot o mnie. On do mnie z rękami startuje to mówię, że sobie nie dam w kaszę dmuchać i też do niego wyrwałem. Przestraszył się nieco, a ja wytłumaczyłem mu, żeby następny raz tak nie robił, bo dostanie wpi**dol. 

Jadę rowerem przez las, w pewnym momencie wyciągam telefon i wybierając jakiś dziwny numer i łączę się ze strażą miejską. Po chwili odbiera pani i się pyta co się stało. Powiedziałem, że ciężarówka jest 72 kilometry od ładunku i co mam teraz zrobić. Nastała chwila ciszy i rozłączenie połączenia. Mówię do siebie, że trudno i jadę dalej. Przejeżdżam właśnie w poprzek wykarczowanej  linii w lesie wyciętej na potrzeby sieci elektroenergetycznej. Nie mija wiele czasu po czym zostaję dodany przez tajemniczego użytkownika o czarnym nicku Slavia na jakiś czat. Wpisał on komendę /leuce Solnik cokolwiek to znaczy. Starał tam mi pomóc odzyskać ładunek i nie spóźnić się na jego rozładunek.

Nie miałem warunków do zapisania całości snów. 1/3 uleciała gdzieś w trakcie pisania. Po drodze miałem jeszcze z jeden sen. Tutaj nastąpiła krótka pobudka.

Wchodzę do mieszkania mając na ramieniu zawieszoną niebiesko-żółtą torbę z IKEA. W środku czeka kolega i pyta się co przyniosłem. Mówię, mu że 3 wody Żywiec, jedną wódkę i coś do jedzenia, w tym samym czasie wyjmując te rzeczy z torby. Kolega kiwa głową i mówi, że on dzisiaj chciał na spokojnie pokazując swoje dwie wódki grejpfrut 36% vol. Słychać kroki z korytarza, to trzeci kumpel. Pyta się,
-To co wódka czy whisky?
Pokazując na rozstawiony na stole własny ekwipunek.
Wysłane z mojego Commodore 64


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#6
8 sierpnia 2018

Wieś. Wsiadam do granatowego BMW M5. Myślę  że fajnie byłoby się nim wybrać na jakieś lepsze drogi  dlatego w nawigacji wyszukuje najbliższą autostradę i odpalam silnik. Nie muszę jechać daleko, bo po chwili mijam znak zjazdu na A4. Odbjam więc ostro na patelnię. Przy samej końcówce zakrętu tylne koła straciły przyczepność i uderzając o barierki samochód wybiło w powietrze obracając nim kilka razy. Na końcu wylądowałem w wodzie, a na monitorze w środku pojawił się napis "rekord 102 metry!".

Stoję z kolegą na peronie, na torach podjeżdża pociąg z napisem na wyświetlaczu "Mikołów". Wsiadamy do niego i pytam się pierwszej lepszej osoby czy się zatrzymuje tam gdzie mieszkam. Okazuje się, że tak więc z bagażami zajmujemy miejsca. Dosłownie po chwili już jesteśmy na miejscu i wychodzimy na dworzec docelowy. Nagle pada moje pytanie do kolegi: "A rower wziąłeś?". Kolega kiwa przecząco głową. Sam też się orientuję, że zostawiłem go w pokoju pensjonatu, gdzie przebywaliśmy. On mówi, że trudno, mama kazała mu go zostawić na następny raz. Tylko następny raz miał być za parę tygodni, tak więc będąc na dworcu poczekałem na pociąg tam i wróciłem już z dwoma rowerami.

Jestem w sklepie wybieram sobie baton Papita i szukam czegoś jeszcze. Wybór pada na Snickers w powiększonym opakowaniu. Chcę zapłacić  ale obok zauważam rower z nietypową manetką do zmiany przełożeń. Z ciekawości pytam kasjera jak to działa (w trafnym założeniu, że to jego rower). Wytłumaczył mi, a ja w międzyczasie zapłaciłem za towar i wyszedłem ze sklepu.
Wysłane z mojego Commodore 64


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#7
Jako, że dbam o to, aby przynajmniej raz w roku były tu nowe treści... 
4 marca 2019
Budzę się rano przed szkołą. Z reguły mam ustawione kilka budzików, tym razem od pierwszego do drugiego było 30 minut różnicy (6:10, 6:40). Budząc się za pierwszym razem po chwili zasnąłem, czekając na kolejny dzwonek. Podczas tego krótkiego snu udało mi się uświadomić i mieć całkiem długie jak na mnie LD. Zaczęło się klasycznie od poszalenia samochodem po mieście itd. Sam sen był bardzo stabilny, zacząłem się pod koniec dziwić co tak długo i zastanawiać się czy zdążę wstać, więc manifestując swoje obawy udało mi się po obudzić. Zazwyczaj u mnie takie LD są bardzo płytkie i kończą się bardzo szybko, a w tym przypadku trwało ono jakieś 20-25 minut wnioskując po alarmach. 

5 marca 2019
Podczas dnia miałem drzemkę około 4h. 
Poszedłem spać około godziny 1 i ciężko mi było zasnąć. Leżałem tak już dłuższą chwilę i nawet nie starając się utrzymać świadomości miałem przed oczami wyraźne hipnagogi, które zamieniły się w półsen. Chodziłem po okolicy w nocy, nagle doświadczyłem uczucia spadania co w śnie odzwierciedliło się tym, że zacząłem w spowolnionym tempie opadać twarzą na chodnik. Stwierdziłem, że nie będę się bronił rękami, bo to jest sen i mocno walczyłem ze sobą przed tym odruchem. Jak już wylądowałem twarzą na bruku to trochę ją wykrzywiłem tak, żeby leżeć na policzku, zamiast na nosie. Wtedy się wybudziłem z tego półsnu i leżałem w paraliżu sennym. Mogłem podnieść kończyny jedynie na kilka centymetrów z wielkim trudem, a gdy je puszczałem miałem wrażenie, że opadają dobre kilka sekund. Przez głowę przeszła mi myśl, że może uszkodziłem sobie rdzeń kręgowy. Potem otworzyłem oczy i słyszałem szuranie, szelesty choćby ktoś bawił się workiem na śmieci, przesuwanie krzesła po panelach. Spróbowałem więc wybudzić się z tego paraliżu, ale mimo chęci nie udało się. Stwierdziłem, więc, że poczekam i potem już odpuścił.
Wysłane z mojego Commodore 64


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Małe Swornegacie Solnik 57 32,675 12-04-2016, 20:33
Ostatni post: Solnik

Skocz do:

UA-88656808-1