Kim jestem?
#31
Trzeba pamiętać, że mówie o samoświadomości, świadomością nazwałbym szersze pojęcie bycia świadomym całego swojego umysłu, także tej części, która nie jest NAMI.
Ale o to mi wlaśnie chodzi - jesteśmy tylko myślą, że jesteśmy teraz i tylko do tego służymy :) Co do praktyki, to myśle, że jesteśmy jakimś materiałem budulcowym, który wkłada się w bardziej skomplikowane rzeczy, żeby te były świadome swojego istnienia i mogły coś robić. A co robić - wszystko w co zostaniemy włożeni ma swoje inne prawa.

Nie jesteśmy każdą myślą, ale tak, to my nimi sterujemy, rzecz w tym, że nie sami :) Jak pilot (Ja) robi sobie przerwę ( albo nie pracuje w ogóle ) to albo włącza się autopilot, albo przychodzi inne jestem i steruje jego maszyną tworzenia myśli. Ale gdy prawowity pilot pewnie wchodzi za ster to pojawiają się myśli według naszego planu. Jest jeszcze możliwość, że autopilot będzie kłócił się z nami o ster :)

W tej tautologicznej filozofii praktyka polega na tym, żeby albo po prostu być, albo co chyba bardziej prawdopodobne - zjednać się z innymi jestestwami, skoro one wszystkie nie różnią się od siebie.
Czyli zjednać się z po kolei: podświadomością, ciałem , wszechświatem. Uszeregowane w kierunku wzrastającej obcości :)

Yeah, Sensei Incestus :D
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#32
(05-09-2011, 12:15 )Przyjaciel Noni napisał(a): Choćby fakt, że nie jesteśmy ludźmi. Prędzej czy później opuścimy egzystencje jako człowiek pozbywając się wszystkiego co ludzkie razem z umysłem i ego.
I co wtedy zostanie?

(05-09-2011, 12:15 )Przyjaciel Noni napisał(a): Jestem Bogiem, Ty też jesteś Bogiem tylko uświadom to Sobie :)
Jestem Bogiem.
Nie jestem Bogiem.
Czy któreś z powyższych zmienia rzeczywistość, czy tylko moje postrzeganie rzeczywistości?

(05-09-2011, 13:42 )incestus napisał(a): Trzeba pamiętać, że mówie o samoświadomości, świadomością nazwałbym szersze pojęcie bycia świadomym całego swojego umysłu, także tej części, która nie jest NAMI.
Ale o to mi wlaśnie chodzi - jesteśmy tylko myślą, że jesteśmy teraz i tylko do tego służymy :) Co do praktyki, to myśle, że jesteśmy jakimś materiałem budulcowym, który wkłada się w bardziej skomplikowane rzeczy, żeby te były świadome swojego istnienia i mogły coś robić. A co robić - wszystko w co zostaniemy włożeni ma swoje inne prawa.

Nie jesteśmy każdą myślą, ale tak, to my nimi sterujemy, rzecz w tym, że nie sami :) Jak pilot (Ja) robi sobie przerwę ( albo nie pracuje w ogóle ) to albo włącza się autopilot, albo przychodzi inne jestem i steruje jego maszyną tworzenia myśli. Ale gdy prawowity pilot pewnie wchodzi za ster to pojawiają się myśli według naszego planu. Jest jeszcze możliwość, że autopilot będzie kłócił się z nami o ster :)
Które myśli kontrolujesz, a które nie? Znasz myśl zanim się pojawi? Jak to robisz, że je kontrolujesz? Możesz mi wytłumaczyć jak dziecku, co robisz, krok po kroku?
Drąż temat! Nie zadowalaj się pierwszą lepszą odpowiedzią.

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#33
HC - Moge kontrolować wszystkie mysli, i wszystkie myśli mogą być kontrolowane przez czynnik zewnęrzny. Poza tylko jedną myślą - że jestem.
Oczywiscie nie moge byc nigdy pewny ze dana mysl nie jest wynikiem jakiejs manipulacji - ale mimo, że odczuwam roznice miedzy myślą moją a obcą, to i tak nie ma znaczenia :D
Jestem pewny , że to czas w którym przedstawisz teorię która zatrząsla twoim dotychczasowym poczuciem Jaźni :)

Bo ja wyczerpalem temat w moich mozliwiosciach calkowicie :)
To cała moja filozofia na temat kim jestem, chyba że poszerzysz pytanie troche bardziej? :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#34
Kim jestem? Nie wiem. Nazwali mnie Filip. Ale czy zlepek atomów może mieć imię? Bardo fajnie pytanie, chylę czoło. Ale wracając do tematu. Któryś z moich poprzedników napisał mniej więcej tak: "jestem zlepkiem materii kontrolowanej przez (i dalej nie pamiętam)". Ale czy na pewno ty kontrolujesz siebie? Bez żadnej pomocy? Bóg mi pomaga, może rzec wierny. Mój mózg, powie nie wierzący. Ale tak patrząc, jestem osobą, która jest zamknięta jak chory w kaftanie. Mam własne ciało, zdanie. Odczuwam emocje. Zachodzą we mnie procesy życiowe. Ale czy mogę sobą w pełni sterować? Otóż nie! Mamy granice swoich możliwości. Spróbujcie np. zatrzymać serce samą wolą. Nie da się. Ktoś musi to kontrolować. Co to są za mechanizmy? Albo może to jest inna świadomość, osoba z którą współdzielimy ciało? Tego nie wiemy ;)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#35
Hehe, ten temat prowadzi buddyjska filozofie ;)

Otoz to nie my kontrolujemy serce, serce bije samo. O rety, myslalem ze oddycham, ale oddech tez dzieje sie sam :) I chodzenie, jedzenie, mimika, te rzeczy to tylko skomplikowane odruchy, nimi tez nie sterujemy. Przyjrzyj sie teraz dobrze swoim myslom i emocjom i jazni ;)
Czlowiek w ogole nie ma zadnej kontroli, ani nad cialem ani nad soba, JA jest to tylko wpisana w jednostke informacja, gdzie czlek sie konczy a gdzie zaczyna, jest programem ktory nie moze dzialac bez ciala, iluzja duszy.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#36
Otóż, jako, iż z niejednego pieca chleb jadłem, spotkałem się z wieloma teoriami, które kłóciły się z moją, umiem troszkę obronić moją teorię. My mamy władzę nad 20% naszego ciała. To ciało jest nasze, ale mamy mechanizmy, które uniemożliwiają nam w pełnym sterowaniu naszym umysłem, ciałem. To tak samo, jak rodzice nas uczą "nie bierz narkotyków". Automatycznie przy pierwszym kontakcie z narkotykami nie chcemy ich brać.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#37
Wiec obron to :) Mowisz, ze sa mechanizmy broniace przed kontrola ciala. Wypisz, czym czlowiek jest, a co nalezy do niego, w koncu na co moze wplywac.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#38
Człowiek czym jest? Człowiek jest zwierzęciem, ssakiem naczelnym, łożyskowcem itd. Ta, ta, zbyt naukowo :D. Czym człowiek może być? Człowiek to zlepek atomów, które tworzą cząsteczki, które tworzą komórki, które tworzą tkanki itd. Kiedyś się nawet zastanawiałem, czy moje ciało to nie zlepek innych ciał, nad którymi ja mam kontrolę (czyt. każda komórka samodzielnie żyje). Dla mnie człowiek to nie żadne dzieło czegoś wyższego, to po prostu chciwe zwierzę. Jesteśmy po prostu układem różnych rzeczy, które się komponują w jedną całość. Mogę to porównać do programowania (znowu? :(). Kilkoma poleceniami napiszesz kalkulator. Kiedy będzie tych poleceń miliard, napiszesz grę. Co do nas należy? Wszystko. Całe ciało. Są techniki, które umożliwiają chociażby na chwilę wyłączyć te tak zwane "blokady". Wpływać możemy na wszystko. Ot, ktoś nie chce strasznie tyć, widzi siebie grubym. Chudnie, chudnie. Nadal gruby (w jego mniemaniu). I co? Nasz umysł pokonał w pewnym stopniu (jeżeli tak to można nazwać) nasz wzrok :).
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#39
Spojrz na to inaczej:
Glod zmusza czlowieka do jedzenia. Obawa przed pogorszeniem zdrowia zmusza go do zrzucenia wagi. Obawa przed nieakceptacja spoleczna kaze mu wciaz myslec, ze jest za gruby. Czy te uczucia my sami wytwarzamy? To co robimy jest tylko gra miedzy impulsami, hormonami, emocjami i popedami. Nasz " wybor " zalezy tylko od nasilenia powyzszych. Gdzie i czym jest to JA, ktore rzekomo kontroluje podrzedne jednostki ciala?
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#40
Głód zmusza człowieka do jedzenia, fakt, ale nie do nadmiernego. Nadmierne jedzenie to tylko nasza wola gdyż robimy to przez nudę itd. Obawa prze pogorszeniem zdrowia, tak? Są ludzie, którym to po prostu "wisi" i jedzą dalej. "Obawa przed nie akceptacją społeczną każe mu wciąż myśleć, że jest za gruby". Hm... Z jednej strony tak, ale z drugiej nie. Posłużę się tutaj swoim przykładem. Mam długie włosy, przez co nie jestem zbytnio lubiany (nie wiem dlaczego :D), mam kolegę pedała, przez co ludzie mnie postrzegają też jako pedała, słucham innej muzyki niż inny (czyt. rock), przez co jestem wyśmiewany. I co? Nic! Ciągle jestem taki, jaki jestem. Nie zmieniam się pod wpływem innych. Jestem nie akceptowany, a mimo to nie zmieniam się. Uczucia sami wytwarzamy, gdyż sami się boimy (w twoim przykładzie) tej nie akceptacji. Impulsy (elektryczne, jak mniemam) to droga przekazywania myśli. Hormony regulują pracę innych narządów itd. Emocje, to reakcja wewnętrzna, na czynniki zewnętrzne. O dziwo, emocje też zależą poniekąd od nas. Ja, który ma na wszystko "wywalone" nie odczuwam smutku, gdy ktoś mnie obraża. Może tłumię w sobie te emocje? Kto wie. Ja ich po prostu nie odczuwam. To JA, które kontroluje podrzędne jednostki ciała to jest to "coś" co teraz pisze w tym wątku. Mógłbym po prostu przestać pisać w tym wątku, gdyż masz większy autorytet na tym forum i część ludzi popiera twoje zdanie nie patrząc na innych. Część po prostu uważa, że piszę głupoty, bo w końcu co taki "piętnastolatek" może wiedzieć? A ja mimo to, brnę i brnę dalej. Chcę poznać odpowiedź. Czy to nie jest wywołane moim wyborem? Mógłbym po prostu się poddać. Impulsy za to nie odpowiadają, hormony też nie. Emocje też nie, bo pisząc to nie odczuwam do ciebie złości za to, iż sądzisz odmiennie niż ja. Popęd, ekhm... To JA, o którym cały czas mówimy to po prostu wszystko (ciało, odczucia, emocje, przekonania, wierzenie itd.), które tworzą spójną całość. Jednakże jestem przekonany, iż wybór co do moich poczynań.

Tak odbiegając od tematu, ciekawa dyskusja :).
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1