07-10-2015, 17:56
Cześć
Znany jest fenomen hipnagogów wizualnych. Zamykam oczy, 'wpatruje się' bezwysiłkowo w pustkę. Po dłuższej chwili bezczyny umysł zaczyna chwytać się najdrobniejszy wzorów. A to z bezkształtnych figur lub szumu umysł wychwytuje coś co najbliższe jest kształtem do narożnika budynku. Ułamek sekundy później - na zasadzie skojarzeń - ten narożnik przekształca się w budynek, potem skupienie wędruje do okna, firanki...
Opisana wyżej sekwencja to już coś, zwykle takie wizje to urywki.
Co więcej - przypomina to wszystko wizje na jawie. Nie raz zamyśliliśmy się i przed oczami pojawia się nam jakiś obraz (czy to osoby, przedmiotu lub miejsca). Ja najczęściej w takiej chwili uświadamiam sobie 'coś widzę'. Takie 'uświadomienie' potrafi przerywać cały proces. Inny taki przerywnik to próbuje zogniskowania wzroku, wyostrzenia tej wizji. Niestety, używam tu odnośników do zmysłu fizycznego, podczas gdy wszystko dzieje się w umyśle.
Wracając do hipnagogów. Umysł pozostaje aktywny, ciało w bezruchu ogarnięte uczuciem ciepła i spowite w watę. Obrazy stają się coraz wyraźniejsze, wydarzenia w nich wiążę się w dłuższe sekwencje, wręcz mini fabuły.
Problem z próbami wyostrzenia pozostaje. To jakiś inny sposób patrzenia. Czasem obserwując jakąś z takich akcji bezwysiłkowo i bez żadnej świadomej myśli (lub myśli wręcz delikatnych) - staje się ona coraz wyraźniejsza. I tu następuje drugie zjawisko, które chcę tu poruszyć. Uczucie to mogę opisać najlepiej jak: oglądam bezmyślnie film np. robiąc coś, klejąc, prasując (cokolwiek) i nagle zerkam na film. Mimo, że słucham i częściowo uczestniczę w fabule/akcji, dopiero TERAZ w pełni w nią wszedłem. Spoglądam na ekran, widzę to co słyszałem.
Takie same uczucie pojawia się tutaj. I podobnie jak z próbą wyostrzenia obrazu, następuje przerwanie akcji, obraz się rozpływa.
Podsumowując:
Znany jest fenomen hipnagogów wizualnych. Zamykam oczy, 'wpatruje się' bezwysiłkowo w pustkę. Po dłuższej chwili bezczyny umysł zaczyna chwytać się najdrobniejszy wzorów. A to z bezkształtnych figur lub szumu umysł wychwytuje coś co najbliższe jest kształtem do narożnika budynku. Ułamek sekundy później - na zasadzie skojarzeń - ten narożnik przekształca się w budynek, potem skupienie wędruje do okna, firanki...
Opisana wyżej sekwencja to już coś, zwykle takie wizje to urywki.
Co więcej - przypomina to wszystko wizje na jawie. Nie raz zamyśliliśmy się i przed oczami pojawia się nam jakiś obraz (czy to osoby, przedmiotu lub miejsca). Ja najczęściej w takiej chwili uświadamiam sobie 'coś widzę'. Takie 'uświadomienie' potrafi przerywać cały proces. Inny taki przerywnik to próbuje zogniskowania wzroku, wyostrzenia tej wizji. Niestety, używam tu odnośników do zmysłu fizycznego, podczas gdy wszystko dzieje się w umyśle.
Wracając do hipnagogów. Umysł pozostaje aktywny, ciało w bezruchu ogarnięte uczuciem ciepła i spowite w watę. Obrazy stają się coraz wyraźniejsze, wydarzenia w nich wiążę się w dłuższe sekwencje, wręcz mini fabuły.
Problem z próbami wyostrzenia pozostaje. To jakiś inny sposób patrzenia. Czasem obserwując jakąś z takich akcji bezwysiłkowo i bez żadnej świadomej myśli (lub myśli wręcz delikatnych) - staje się ona coraz wyraźniejsza. I tu następuje drugie zjawisko, które chcę tu poruszyć. Uczucie to mogę opisać najlepiej jak: oglądam bezmyślnie film np. robiąc coś, klejąc, prasując (cokolwiek) i nagle zerkam na film. Mimo, że słucham i częściowo uczestniczę w fabule/akcji, dopiero TERAZ w pełni w nią wszedłem. Spoglądam na ekran, widzę to co słyszałem.
Takie same uczucie pojawia się tutaj. I podobnie jak z próbą wyostrzenia obrazu, następuje przerwanie akcji, obraz się rozpływa.
Podsumowując:
- próby 'wyostrzenia' obrazu, który skryty jest jakby za mgłą, za pomocą odruchów typowych dla fizycznego zmysłu wzroku (mruganie, mróżenie oczu)
- uświadomienie sobie uczestnictwa w akcji - z opisów jakie tu spotykamy pasowałoby to do uświadomienia we śnie. Ale to przecież nie sen, za wcześnie na to, prawda? Więc jak inaczej to opisać?
Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.