stała jest tylko zmienność
#1
To nie będzie dziennik, to raczej luźne zapiski. Sny to temat nieskończony, bo stała jest tylko zmienność.

Zapada ciemność i zaczyna się dziać. Nadchodzi lęk. Tym razem nie dam się.
Wyostrzam zmysły, leżę w swoim łóżku, widzę kontury pokoju. Siadam, wyciszam się ( nie mam świadomości)
Otwieram oczy, siedzę na podłodze. Widzę czarnego, dużego psa. Siedzi i gapi się na mnie, szczerzy kły i warczy.
Patrzę na jego zęby a on mi w oczy. Czuję respekt i przyczajony lęk. Nagle warczę na niego, coraz głośniej.
I kiedy tak warczę, zaczynam sobie uświadamiać, że śpię i strasznie chrapię. Szybko wracam do snu ( znowu tracę swiadomość) i mowię do niego, szukaj, szukaj domu. Pies wybiega, a ja wiszę między snem a jawą, strasznie chrapię :D

Mój inny sen z chrapaniem w tle.
Wchodzę do pokoju, który ma okrągłe ściany, wszędzie wiszą obrazy sławnych naukowców. Są też jakieś książki, meble, ale ogólnie jest pusto, poza obrazami. Siadam na krześle, a jednocześnie znajduję się na środku pokoju, i patrzę na siebie siedzącą. Czuję rozpierającą mnie energię.
Zaczynam wirować, ale jakoś tak dziwnie, jakbym kręciła się w dwie strony równocześnie, naprawdę zadzwiające uczucie. Spiralnie, w dwie strony równocześnie, hmmm. Oczywiście we śnie nie zastanawiam się nad tym.
Wiruję i czuję się jak nie ja, jest mi dobrze, wyśmienicie. Wiruję i syczę trochę dziwnie. Wiem, że to ja, a jednocześnie jestem jeszcze czymś innym, nie mam nóg, dół jak u węża. Nieważne, wirowanie sprawia mi ogromną przyjemność. Od czasu do czasu zatrzymuję się i patrzę na obrazy. W ramie ożywa moja gęba, na innym obrazie, to samo! Ja w różnych wersjach. Widzę przestraszoną dziewczynę i wiem, że ta dziewczyna to ja i ja sama ją straszę. Znowu wiruję, syczę warkotliwie i czuję siebie śniąca w łóżku, słyszę bardzo głośne chrapanie. Wracam do snu, tracę świadomość ( jestem na granicy) Znowu widzę te swoje różne ja i nagle moja świadomość przeskakuje do tej mnie, siedzącej na krześle. Wstaję już jako człowiek i od początku zaczynam oglądać te wszystkie obrazy na ścianach. Podchodzę do Einsteina, jego twarz ożywa, puszcza do mnie oko i wywala język. Budzę się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1