Korzystając, ze to sobota a przy tym czuje się niewyspany po obiedzie postanowiłem sobie uciąć krótką drzemkę bo oczy mi się zaczęły zamykać. Położyłem się i postanowiłem sobie zrobić mały eksperyment aby dowiedzieć się po jakim czasie w Wildzie metodą obrazu zaczynam śnić.
Nastawiłem timer na 15 minut i zacząłem przysypiać. Pojawił się sen, prowadziłem tam jakieś dialogi zanim zorientowałem się, że śnię. Pomyślałem będę sobie śnił aż zadzwoni timer jednak po jakimś czasie film mi się urwał potem odzyskałem świadomość w kolejnym śnie, który był bardziej wyrazisty i wówczas zadzwonił timer.
Czyli w 15 minut zaliczyłem dwa krótkie sny. Kiedy przyglądałem się tym snom nie ingerując w nie uświadomiłem sobie wyraźnie dwie rzeczy, które zresztą od dawna wiedziałem.
Po pierwsze aby utrzymać jasną świadomość w takich snach trzeba koniecznie delikatnie w nie ingerować w przeciwnym wypadku łatwo dać się wciągnąć i utracić świadomość tego, ze się śni.
Druga kwestia, która wyraźnie była widoczna przy porównaniu tych dwu snów to to, że po utracie świadomości drugi sen był o wiele bardziej wyrazisty i stabilny od pierwszego, ale najważniejsze jest to, że świadomość w tego typu snach w zasadzie faktycznie przypomina świadomość jawy choć ogólnie trudno się ugruntować a bez tego trudno dokładnie zapamiętać treść tego typu snów i ogólnie zachować świadomość o ile nie jesteśmy aktywni w tych snach.
Po przebudzeniu podobnie nastawiłem timer na 15 minut podpiąłem się do bfb i tym razem spróbowałem Wilda ze świadomością ciała i skupieniem się na oddechu. Jeśli chodzi o świadomość ciała to zaraz zaczęło ono falować rozmywać się i utraciłem poczucie ciała jednak skupienie na oddechu pozwoliło mi cały czas utrzymać ostrą świadomość słyszałem również dźwięk bfb choć nieco przytłumiony jakby z oddali, było to wszystko przyjemne i relaksujące, sądziłem, że łatwo mógłbym wejść w sen, ale nie chciałem tego robić aby nie rozmyła się pamięć doświadczeń cielesnych.
Po chwili pomyślałem, że już pewnie dochodzi te 15 minut więc chciałem się wybudzić i poruszyć, ale okazało się, ze nie jest to takie proste – musiałem poczekać aż energia napłynie do ciała i wówczas udało mi się powoli odzyskać nad nim władze tak, że otworzyłem oczy i spojrzałem na zegarek – miałem jeszcze kilka minut więc zamknąłem oczy i znów skupiłem się na ciele z którego energia odpłynęła tak, że jak za jakieś 3 minuty zadzwonił timer znów nie mogłem się ruszyć i musiałem poczekać aż napłynie do ciała energia – eksperyment pokazał, że potrafię wejść w sen w mniej niż 15 minut – znajomy twierdził, że potrafi to zrobić w niewiele ponad minutę co wydawało mi się zbyt krótkim okresem. Może następnym razem nastawię timer na pięć minut i zobaczę jak to będzie :-)
Bfb wskazał, że osiągnąłem 225% relaksu co jest dobrym wynikiem, ale niestety nie był podpięty do kompa, aby zapisać i porównać wyniki.
Jeszcze jedna luźna uwaga faktycznie Wild daje doskonałe możliwości badania różnych aspektów ld tylko pozostaje pytanie jak się mają ld w fazie snu wolnofalowego czyli takie jakie osiąga się klasycznymi Wildami takimi jakich używano do badań w laboratorium snu czyli np. powyższe do ld w fazie rem.
Subiektywnie mogę powiedzieć, że w ld z Wilda to ja utrzymuję świadomość tego, ze śnię podczas gdy w ld w rem ta świadomość pojawia się spontanicznie i jest całkowicie bez wysiłkowa, ponadto sny w rem są stabilniejsze i mamy mniejszą kontrolę, nieco inaczej też funkcjonuje umysł ma to coś z ekstazy podczas gdy w ld wildowym to bardziej trzeźwa i nudna świadomość :-)
Pomyślałem, że gdyby połączyć metodę ciała i metodę obrazu wówczas sen z Wilda powinien być stabilniejszy.
Znów nastawiłem timer i rozpocząłem jak w metodzie ciała, a kiedy ciało zaczęło falować i rozmywać się skupiłem się na oddechu, kiedy nie mogłem już poruszać ciałem nie kontynuowałem dalej bojąc się, że braknie mi czasu tylko przeszedłem na metodę obrazu.
Ten ld bił na głowę dwa wcześniejsze, był jasny, kolorowy stabilny. Znalazłem się obok tańczącego przy ognisku Indianina w pięknym różnobarwnym tradycyjnym stroju ja miałem też tradycyjny strój tylko, że czarny. Słyszałem muzykę do której tańczyliśmy.
Zaczęli pojawiać się kolejni Indianie i po chwili już tańczyło nas wielu. Zauważyłem, że kiedy tańczymy krajobraz wokół nas zmienia się - tylko my, ziemia po której tańczymy i ognisko wokół którego tańczymy jest stałe.
W pewnym momencie przenieśliśmy się pod jakiś blok i tam zacząłem rozmawiać z Indianinem czy nasz taniec nie będzie przeszkadzał mieszkańcom i takie tam – zrozumiałem, że grozi mi utrata świadomości i zagubienie się w śnie więc skupiłem się na tańcu i obserwowaniu zmian jakie następowały wokół kręgu tańczących, uświadomiłem sobie, że łatwo mogę je kontrolować i przypomina to nieco metodę wirowania.
Zacząłem delikatnie wpływać na te zmiany jak książę chaosu chcąc przenieść nasz taneczny korowód w jakieś piękne miejsce. W pewnym momencie znaleźliśmy się w moim ogrodzie i tam zaczął ze mną rozmawiać duch jakiejś rośliny – to co mówił było ciekawe, ale uświadomiłem sobie, że znów mogę dać się wciągnąć i utracić świadomość we śnie więc skupiłem się na dźwięku bębna, który był tak głęboki, ze wibrował w moim sennym ciele i oczywiście na tańcu przenoszącym nas przez krainę snów.
W pewnym momencie zacząłem czuć, ze mój fizyczny nos mnie swędzi, ale nie mogłem się ruszyć aby się podrapać, nie wybijało mnie to ze snu, ale wpływało na jego treść tworząc obrazy więc się zrelaksowałem, ale skupiając się na ciele fizycznym wydawało mi się, ze potrafię kontrolować oddech choć teraz już nie mam takiej pewności.
Postanowiłem spróbować się obudzić, nie było to tak łatwe jak myślałem, ale i nie było trudne choć obudziłem się bardzo zaspany i budząc się zapomniałem trochę szczegółów snu.
Tak na gorąco to sądzę, że łączenie tych dwu metod mogło by dawać ciekawe efekty, ponadto może warto było by zebrać z setkę takich dość dokładnych opisów ld i poddać je analizie bo pojawiło się tu kilka ciekawych rzeczy. Tyle, że zebranie setki ld z Wilda zajęło by mi pewnie ze dwa tygodnie i nie wiem czy nie było by bardziej wykańczające niż przerywanie snu
Gorzej sprawa się ma ze zbieraniem ldeków z pierwszej części nocy z fazy rem. Zebranie setki nowych opisów nie wydaje mi się prawdopodobne w dającym się przewidzieć czasie bo nawet u szczytu formy takich ldeków nie miałem częściej jak na 2-3 dni.
Ld z Wilda są proste do osiągniecia w sumie trudno ich nie osiągnąć jeśli wie się jak i ma się trochę doświadczenia - więc są pospolite i tak nie cieszą. Natomiast ldeki ze środka nocy są rzadkie i są jak klejnoty. Jednak póki co to tylko akademickie rozważania bo o żadnym zbieraniu ldeków nawet z Wilda nie może być mowy dopóki nie zakończę swojego eksperymentu a potem pewnie trzeba będzie odpocząć by wrócić do normy a dalej to się zobaczy.
Zapisuję to sobie jednak na bieżąco może w stosownym czasie dzięki temu sobie o tym przypomnę i może spróbuję – kto wie?