Dziennik snów Aylo
#21
Dziękuje bardzo  yea
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#22
26.10

Zmierzałem na połowinki. Miejsce w którym się odbywały bardzo przypominało mój dom. Jakaś pani przydzieliła mi i moim kolegom pokój na noc. Poszliśmy go umeblować pod siebie. Gdy skończyliśmy wspomniana wcześniej kobieta wpadła na kontrolę, zaczęła opieprzać nas za to, że ustawiliśmy basen zbyt blisko ściany. Zacząłem się z nią kłócić, że przecież nie dała nam żadnej instrukcji ani takowa nie jest nigdzie umieszczona (chociaż była na ścianie, co zauważyłem później). Powiedziałem jej, że jestem dla niej niemiły ponieważ ona pierwsza wyszła z taką postawą. Rozchmurzyła się i spytała, czy nie schlejemy się zbyt w nocy. Powiedziałem że na spokojnie, może tylko z jednym kolegą jest ryzyko, ale będziemy go pilnować. Wyszła. Zorientowałem się, że jestem w leginsach do biegania. Pomyślałem, że przecież w takim stroju nie mogę iść na salę tańczyć, muszę się przebrać. Zadzwoniłem do mamy czy mogłaby przywieść mi koszule i spodnie. Zgodziła się. Nagle znalazłem się na parkingu przed supermarketem z jednego z poprzednich snów. Siedziałem przy stoliku, na przeciwko gigantycznego gościa i dziewczyny. Zapytałem się ich kiedy zaczynają się połowinki. Odpowiedzieli, że za 3 minuty. Pomyślałem, że to niemożliwe. Przecież na tydzień przed zaplanowałem użyć pewnej afirmacji w związku z połowinkami, a tego nie zrobiłem. Ta myśl wystarczyła mi by zorientować się, że śnie.
LD 
Na poparcie mej prawie stuprocentowej pewności sprawdziłem czy mogę wpłynąć na moich towarzyszy przy stole. Po kilku sekundach koleś podszedł do mnie, uściskał i powiedział mile słowa, następnie dziewczyna zawiesiła mi się na szyi. Nie miałem już wątpliwości. Jednak zamiast jak zwykle emocjonować się i jak najszybciej przystąpić do działania postanowiłem uspokoić się i poobserwować wszystko dookoła, moje wnętrze, to co czuje i jak pracuje moja świadomość. Było to świetne doświadczenie. Zdumiała mnie realność wszystkiego, dotyk kamiennych schodów i otarcie o nie. Stwierdziłem, że czuję się zupełnie jak na jawie. Moja uwaga przeniosła się na moje dłonie. Deformacje którym się poddawały były tak intensywne, że aż zabawne. Pomyślałem, że spróbuje przyzwać coś z horroru. Po kilku sekundach otoczyły mnie małe istoty w czarnych szatach i niepokojąco wyglądających białych maskach. Zaatakowały mnie. Odleciałem kawałek do góry. Zauważyłem że obok pojawiło się kilka sporo większych wersji tych stworzeń, czymś we mnie strzelały. Miotałem w nie fajerbolami, ale nie wyrządzały im krzywdy. Próbowałem przyzwać ogromną kulę ognia, ale mi się nie udało. Czarny mag stojący za mną nabił mnie na hak i próbował przyciągnąć, ale wyrwałem mu się. Odleciałem w przód i znalazłem się przed kościołem który znałem z jakiegoś odległego snu. Wszedłem do niego. Wewnątrz znajdowało się jeszcze kilka postaci w czarnych szatach, ale przekonałem się, że wszelkie niebezpieczeństwo zniknęło. Postacie rozpłynęły się. Wkroczyłem wgłąb sali. Zacząłem rozglądać się po ludziach w poszukiwaniu ładnej kobiety do seksu ( facepalm ). Nagle kazanie umilkło i myślałem, że znów doświadczam zacięcia się snu, ale po kilku sekundach ludzie sami zaczęli szeptać między sobą co się stało, dlaczego przerwał. Postanowiłem wyjść z kościoła przez ścianę, ale okazała się być zbyt gruba. Wyszedłem zatem przez cieńsze okno. Namierzyłem od razu kolejną panienkę. Przekonałem ją do zabawy, jednak nie było to satysfakcjonujące gdyż jej ciało ulegało przeróżnym deformacją. Obudziłem się.

Teraz jestem już pewien że parzenie się w moich świadomych snach nie ma sensu, bo za każdym razem ciało partnerki zmienia się w sposób nieprzewidywalny i ciągły. (W najgorszym przypadku zmieniła się w faceta, przykre wspomnienie.)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#23
08.11

Siedziałem w swoim pokoju na piętrze, byłem w trakcie domówki klasowej która realnie miała miejsce dwa tygodnie temu. Wszyscy goście przenieśli się na dół, ale ja stwierdziłem, że nie chce mi się do nich dołączać i położyłem się do łóżka puściwszy wcześniej jakiś filmik na yt, bodajże Red Dead Redemption II SargeThePlayera. Zasnąłem. Obudziłem się z rana i poszedłem zobaczyć co dzieje się na dole. Tata poinformował mnie, że chłopaki jeszcze śpią ale wszystkie koleżanki już poszły. Było mi dosyć smutno, że tak zmarnowałem dobrze zapowiadającą się imprezkę.

Nagle przeniosłem się do łóżka w pokoju na parterze w którym spał przed chwilą jeden z kolegów. Nie była to jednak tylko teleportacja, czułem, jak gdybym właśnie długo spał i się obudził. Wstałem z łóżka trochę zdezorientowany. Wyszedłem z pokoju, moich kumpli nigdzie nie było. Spytałem o nich ojca raz jeszcze. Odpowiedział, że nie wie o co mi chodzi, nie było żadnych kolegów. Zastanawiałem się nad sensem tego co się właśnie wydarzyło, gdy nagle znów - reset. Budzę się w tym samym łóżku, wstaje. Tym razem drzwi od pokoju były zamknięte. Pomyślałem, że to niemożliwe, więc wykonałem test rzeczywistości. Ok, powietrze przechodzi przez zatknięty nos, ewidentnie śnie. Jednak z dezorientacji i niepokoju który narastał z nieznanych przyczyn postanowiłem się obudzić. Skupiłem się na tej jednej myśli, pobudka, wyjście ze snu. Przebudziłem się, ale znowu w tym samym łóżku. Dla pewności jeszcze raz wykonałem TR, wynik pozytywny. Zaniepokojony tym zauważyłem, że za oknem pada śnieg i wieje mocny wiatr. Pomyślałem, że może zimno mnie wybudzi. Przeszedłem przez ścianę, wpadłem w śnieg i zamknąłem oczy. Bum, pobudka w znajomym łóżku. Nie wykonywałem już TR, wystarczyło mi typowe dla snu zamglenie i nieregularność rzeczywistości żeby wiedzieć, że znowu się nie udało. Zaczęła ogarniać mnie lekka panika i myśli w stylu 'a co jak zapadłem w jakąś śpiączkę i się nie obudzę'. Znowu wyszedłem przez ścianę, przeszedłem na front domu. Stał tam mój tata. Powiedziałem mu z przejęciem, że nie mogę obudzić się ze snu. Odpowiedział "Tak, przecież spędziłeś całą noc w tym opuszczonym domu nieopodal'. Odparłem z wielkim zdziwieniem że to niemożliwe, jak to? W tym momencie twarz mojego ojca zaczęła się barwić na czerwony kolor i przybierać diabelską postać. Nie pamiętam co mi wtedy powiedział, ale coś zaczęło wciągać mnie do tyłu, jak gdyby jakaś wielka pompa. Pomyślałem, że pewnie przeniesie mnie do tej opuszczonej chaty. Zamiast tego jednak znów obudziłem w łóżku, w tej samej pozycji na boku. Pomyślałem, że muszę stąd czym prędzej spierdolić. Z całych sił skupiłem się na wyjściu ze snu. Obudziłem się, nareszcie w prawidłowym łóżku.

Po obudzeniu miałem do siebie trochę żalu o to, że nie wykorzystałem, bądź co bądź, LD pomimo dosyć niesprzyjającego klimatu.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#24
11.11

W zasadzie to śniło mi się dzisiaj multum rzeczy związanych z połowinkami które miały miejsce przedwczoraj, ale zbyt urywkowe i w sumie nieciekawe więc pominę tą część.

Obudziłem się w środku nocy, wstałem z łóżka. Zauważyłem, że na fotelu obok leży mój rudy kot. Obok niego znajdował się kolejny o identycznej budowie ale o umaszczeniu w zebereki. Odwróciłem się i również za sobą ujrzałem mojego kota i jego sobowtóra więc w sumie było ich czterech. Zbyt abstrakcyjne żeby w głowie nie pojawiło się podejrzenie, że coś tu nie gra, wykonałem test rzeczywistości.
LD
Podekscytowany wyleciałem przez okno. Jak zwykle kontrola lotu sprawiała trochę kłopotu, bo prędkość była o jakieś trzy razy za szybka niż gdybym tego chciał. Trochę się z tym posiłowałem i w miarę udało mi się to wyregulować. Znajdowałem się na osiedlu w okolicy mojego domu i szkoły  gdzie odbywa się większość moich świadomych snów, możliwe że snów w ogóle. Pomyślałem więc, że tym razem spróbuję zawędrować w jakieś inne, nieznane miejsce. Po odleceniu niezbyt dużej odległości w linii prostej zauważyłem, że świat się kończy w bardzo regularny sposób oddzielony linią za którą jest tylko pustka i ciemność, jak gdyby cały teren był prostokątem zawieszonym w przestrzeni. Bardzo przypomina to niezrenderowany świat w grze. Ten motyw wielokrotnie pojawiał się już w moich ld, trochę tak jakbym wychodził poza przygotowany scenariusz snu przez to, że się uświadomiłem. Za każdym razem omijałem tę pustkę, ale tym razem postanowiłem sprawdzić gdzie dotrę jeżeli w nią wlecę. Spodziewałem się, że w końcu natrafię na jakieś materialne miejsce lub po prostu będę bez końca szybował w nicości, ale stało się coś zgoła innego. Nie oddaliłem się zbyt daleko, bo już po kilku sekundach sen się zaciął i wszystko wraz ze mną stanęło w miejscu. Stan ten trwał kilka sekund po czym wyrzuciło mnie ze snu, niczym crash w grze.

Tutaj nie mam zielonego pojęcia, czy na prawdę się obudziłem i po krótkiej chwili zasnąłem, czy wciąż byłem we śnie i po prostu obudziłem się w nim w swoim łóżku, ale nie ma to znaczenia. W każdym razie znów leżałem w łóżku przykryty kocem. Nagle z drugiego końca pokoju dobiegł mnie dosyć przerażający krzyk. Wykonałem test rzeczywistości, dla pewności ze trzy razy. Znowu śnie. Pomimo strachu pomyślałem, że nie mam zamiaru znowu marnować świadomego snu. Uspokoiłem się i nakierowałem emocje na bardziej pozytywne tory. Cisza. Przez dłuższą chwile próbowałem rozpalić światło w pokoju, jednak jedyne co z tego wyszło to delikatne, jasne kule energii które nie rozwiały ani trochę panującej ciemności. Pomyślałem, że po prostu znowu wyjdę przez okno, bo na zewnątrz nic mi nie zagraża, w przeciwieństwie do ciemnych korytarzy i zakamarków domu gdzie moja wyobraźnia ma pełne pole do popisu do psikusów. Wstałem z łóżka, podszedłem do okna. Obok mnie pojawił się jakiś niepokojąco wyglądający dzieciak i zaczął krzyczeć, ale wyśmiałem go i gdzieś sobie poszedł. Poleciałem nad dobrze znane mi miejsce nad rzeczką. Wstał dzień, było bardzo jasno. Postanowiłem sprawdzić jak to jest we śnie pod kątem możliwości fizycznych. Próbowałem ustać na rękach, czego w świecie realnym nie potrafię. Nie ma szans. Następnie sprawdziłem jak będzie robić mi się pompeczki. Realność tego bardzo mnie zdumiała. Było praktycznie tak samo jak w normalnym świecie, nawet czułem lekki dyskomfort w barku który jakiś czas temu był kontuzjowany. Wszystko to było prawdziwe do tego stopnia, że stwierdziłem, że nie będę próbował robić burpeesów które też były w planach zanim się nie rozgrzeje, bo jeszcze coś sobie zrobię.
A dalej to już klasyk, przyzywane panienki, wpływanie na ich wolę i hejże hola, tym razem jednak podszedłem do tego mądrzej z nabytym doświadczeniem i było fajnie. Na koniec pamiętam, że znajdowałem się w jakimś fantastycznym zamku i ćwiczyłem tam wpływanie na postacie swoją wolą.

Teraz już na pewno mogę powiedzieć, że coś jest na rzeczy w związku z imprezami a śnieniem. To znaczy za każdym razem najwięcej i najintensywniejsze przeżycia związane ze snami przypadają na drugą noc po piciu, to znaczy nie ta, w której kładę się jeszcze pod wpływem alkoholu a ta następna, dzień po. Zastanawiam się jednak czy wpływ ma na to sam alkohol czy mocne przeżycia i emocje w związku z imprezą.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#25
Alkohol pogłębia NREM i zmniejsza gęstość REM. Po ustąpieniu jego działania aż do 48 godzin obserwuje się odwrotny efekt na sen - spłycenie snu oraz wzrost gęstości REM ;)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#26
Plusiki za:
- fajerbole
- przechodzenie przez ścianę
- pustkę i ciemność (czyli w sumie za nic)
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#27
16.11

Byłem w tunelu pod ziemią, goniła mnie zapadająca się ziemia. Jedna z postaci uciekających wraz ze mną zasugerowała, że może to nie zwyczajne obruszenie ziemi, a coś próbuje nas zjeść. Obejrzałem się. Rzeczywiście goniła nas ogromna brązowa dżdżownica z wielkimi zębami. Udało się nam jej uciec, znaleźliśmy się na placu zabaw obok mojej szkoły, była noc. Zauważyłem, że postacie z które ze mną uciekały mają tułów oddzielony od ich nieproporcjonalnie wielkich głów które trzymały w dłoniach, niektóre po prostu leżały na ziemi. Chwilowy przebłysk świadomości, pomyślałem, że śnie. Nagle bez sensownej przyczyny zacząłem odczuwać duży niepokój, wręcz przerażenie w stosunku do postaci mężczyzny w blond włosach i brodzie po mojej prawej. Wszystkie te dziwne istoty nagle zniknęły. Poczułem, że postać która wzbudziła we mnie strach weszła do mojej głowy. Miałem wrażenie że jest w mojej potylicy. Powtarzał w kółko, systematycznie grubym głosem "umrzesz, umrzesz". Krzyczałem, że ma wypierdalać z mojej głowy i nie wierze w jego słowa. Obudziłem się dosłownie obok na szczycie małej wieżyczki z placu zabaw. Zapaliłem światło pstryczkiem. Lampka była bardzo jasna, pomyślałem, że światło zaraz zwabi tu z powrotem jakichś nieproszonych gości. Próbowałem je wyłączyć ale zaraz dostrzegłem, że z oddali zbliżają się do mnie dwie czarne postacie z dwoma psami. Rzuciłem się do ucieczki, przeskoczyłem przez bramkę w ostatniej chwili. Jeden pies zdechł podczas próby przejścia przez nią, drugiemu się udało, na czarne postacie wolałem się nie oglądać. Szczęśliwie bieg wychodził normalnie, dałem taką długą ze pies mi mógł co najwyżej powąchać pięty. Wstał poranek, wbiegłem na jakieś bardzo gęsto zabudowane osiedle i uciekałem przez nie w linii prostej całkiem efektownym parkurem. Wyszedłem na dobrze mi znaną polną uliczkę. Oprawców nie było nigdzie widać, ale poczułem mocny strach, bo miałem wrażenie że zaraz znów zacznę słyszeć ten głos w głowie. W moich dłoniach pojawiło się lustro, przyglądałem się odbiciu. Było bardzo mgliste, ale widziałem, że odbicie powoli zmienia się w głowę blondyna z brodą. Pomyślałem, że w snach zawsze własne odbicia są strasznie niewyraźne. Idąc dalej tą myślą spojrzałem na swoje dłonie. Zanikały i pojawiały się na przemian. Cholera, przecież skoro śnię to mogę robić co chcę, dlaczego uciekam. Zamknąłem oczy i wzleciałem do góry. Zacząłem obracać się w okół własnej osi. Kiedy otworzyłem oczy okazało się, że znajduje się na karuzeli z powrotem na placu zabaw, a obok stoją dwie postacie które przed chwilą mnie goniły. Zdałem sobie sprawę, że jedna z nich jest uosobieniem mojego strachu przed śmiercią, a druga lęku w ogóle. Podszedłem do nich i podałem rękę jednemu, potem drugiemu. Wyglądali na zakłopotanych. Obudziłem się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#28
21.11

Poszedłem na piętro w celu odnalezienia dobrego oświetlenia do czytania książki. Ustawiłem krzesło tyłem do okna z którego świeciło słońce. Jednak zamiast usiąść pomyślałem, że muszę jeszcze położyć koc na podłodze. Dłuższą chwilą rozkminiałem nad idealną symetrią położenia w stosunku do mebli, w międzyczasie weszła moja mama zaciekawiona tym co robię. Zapadła noc, pomyślałem, że to czas położyć się spać. W łóżku przyszło mi na myśl, że przecież jestem w sypialni rodziców, niedługo przyjdą i będę musiał się stąd wynieść. Nie przejąłem się jednak tym zbytnio. Puściłem sobie coś do oglądania na sen na telefonie. Okazało się, że tą rzeczą był film, a dokładnie Klątwa jedynka. Pomyślałem, że konkrety horror nie jest najlepszą rzeczą do oglądania do snu. Stwierdziłem, że jest za głośno, dźwięk był ustawiony na 40. Wpisałem komendę sound !set 25, wyrazy te słowo po słowie powtarzały jakieś trzy dziewczyny odbijające się w ekranie telefonu. Dźwięk się ściszył ale dalej jakoś średnio pasowało mi to do spania, pomyślałem więc, że pójdę spać na dół. Obudziłem się przed komputerem na fotelu na dole, przede mną znajdował się odpalony komputer, a na ekranie było widać, że jestem właśnie w środku partyjki w lola, grałem Warwickiem a w buildzie dostrzegłem Hextech Gunblade. Zadzwonił do mnie bliski kumpel. Zacząłem z nim wesoło rozmawiać, z telefonem w ręku próbowałem zapalić światło bo oprócz jasnego ekranu w pokoju panowała zupełna ciemność. Wypróbowałem wszystkie pstryczki ale oczywiście nic się nie zapaliło. Powiedziałem do kumpla, że jak zwykle wszystkie światła się zepsuły. Odsłoniłem roletę, do środka wpadło trochę światła księżyca.

Przebudziłem się na chwilę. Zacząłem z powrotem zapadać w sen, słyszeć różne dźwięki niewiadomego pochodzenia a moje ciało zdawało się zapadać w łóżko. Pomyślałem, że chętnie zanurzę się w hipnagogi i trwałem w tym. Czułem jakby coś oplatającego mnie w pasie.

Po jakimś czasie postanowiłem się ruszyć i wstać. Nie spostrzegłem się, że nie znajduje się w łóżku w moim właściwym pokoju, a z powrotem w tym na dole. (te w którym nieustannie się budziłem w jednym z poprzednich snów) Poszedłem zapalić światło. Nie zapaliło się. Zaraz zaraz, jak to? Wykonałem test rzeczywistości. Proszę bardzo, śnie. Zamierzałem od razu przystąpić do działania i zacząć od opuszczenia tego pokoju. Zamknąłem oczy i przeniknąłem przez okno. Za nim jednak nie było nic, ciemność. Przeniosło mnie z powrotem do łóżka, znów byłem w stanie pół snu, nawet znów z jakimiś hipnagogami. Chwilę mi zajęło żeby ruszyć ciałem i wstać. Pomyślałem, że skoro nie oknem to po prostu wzlecę do góry. Daleko nie poleciałem, bo znów cofnęło mnie do łóżka. Leżałem w całości przykryty kocem. Odgarnąłem go. Wciąż leżę pod kocem. Znowu go odgarniam, lecz nie przynosi to skutku. Zacząłem bardzo szybko przebierać rękoma odgarniając jeden po drugim ale wyglądało na to, że przykrywające mnie koce nie mają końca i stąd nie wyjdę. Pomyślałem, że w sumie szkoda, ale trudno. W takim razie wole się obudzić. Obudziłem się.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#29
(08-11-2018, 14:08 )Aylo napisał(a): 08.11

Siedziałem w swoim pokoju na piętrze, byłem w trakcie domówki klasowej która realnie miała miejsce dwa tygodnie temu. Wszyscy goście przenieśli się na dół, ale ja stwierdziłem, że nie chce mi się do nich dołączać i położyłem się do łóżka puściwszy wcześniej jakiś filmik na yt, bodajże Red Dead Redemption II SargeThePlayera. Zasnąłem. Obudziłem się z rana i poszedłem zobaczyć co dzieje się na dole. Tata poinformował mnie, że chłopaki jeszcze śpią ale wszystkie koleżanki już poszły. Było mi dosyć smutno, że tak zmarnowałem dobrze zapowiadającą się imprezkę.

Nagle przeniosłem się do łóżka w pokoju na parterze w którym spał przed chwilą jeden z kolegów. Nie była to jednak tylko teleportacja, czułem, jak gdybym właśnie długo spał i się obudził. Wstałem z łóżka trochę zdezorientowany. Wyszedłem z pokoju, moich kumpli nigdzie nie było. Spytałem o nich ojca raz jeszcze. Odpowiedział, że nie wie o co mi chodzi, nie było żadnych kolegów. Zastanawiałem się nad sensem tego co się właśnie wydarzyło, gdy nagle znów - reset. Budzę się w tym samym łóżku, wstaje. Tym razem drzwi od pokoju były zamknięte. Pomyślałem, że to niemożliwe, więc wykonałem test rzeczywistości. Ok, powietrze przechodzi przez zatknięty nos, ewidentnie śnie. Jednak z dezorientacji i niepokoju który narastał z nieznanych przyczyn postanowiłem się obudzić. Skupiłem się na tej jednej myśli, pobudka, wyjście ze snu. Przebudziłem się, ale znowu w tym samym łóżku. Dla pewności jeszcze raz wykonałem TR, wynik pozytywny. Zaniepokojony tym zauważyłem, że za oknem pada śnieg i wieje mocny wiatr. Pomyślałem, że może zimno mnie wybudzi. Przeszedłem przez ścianę, wpadłem w śnieg i zamknąłem oczy. Bum, pobudka w znajomym łóżku. Nie wykonywałem już TR, wystarczyło mi typowe dla snu zamglenie i nieregularność rzeczywistości żeby wiedzieć, że znowu się nie udało. Zaczęła ogarniać mnie lekka panika i myśli w stylu 'a co jak zapadłem w jakąś śpiączkę i się nie obudzę'. Znowu wyszedłem przez ścianę, przeszedłem na front domu. Stał tam mój tata. Powiedziałem mu z przejęciem, że nie mogę obudzić się ze snu. Odpowiedział "Tak, przecież spędziłeś całą noc w tym opuszczonym domu nieopodal'. Odparłem z wielkim zdziwieniem że to niemożliwe, jak to? W tym momencie twarz mojego ojca zaczęła się barwić na czerwony kolor i przybierać diabelską postać. Nie pamiętam co mi wtedy powiedział, ale coś zaczęło wciągać mnie do tyłu, jak gdyby jakaś wielka pompa. Pomyślałem, że pewnie przeniesie mnie do tej opuszczonej chaty. Zamiast tego jednak znów obudziłem w łóżku, w tej samej pozycji na boku. Pomyślałem, że muszę stąd czym prędzej spierdolić. Z całych sił skupiłem się na wyjściu ze snu. Obudziłem się, nareszcie w prawidłowym łóżku.

Po obudzeniu miałem do siebie trochę żalu o to, że nie wykorzystałem, bądź co bądź, LD pomimo dosyć niesprzyjającego klimatu.

Super sen :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#30
23.11

Postanowiłem pierwszy raz wypróbować metodę WILD + WBTB wykonane alfa budzikiem który pośpieszył się o 25 minut. Zacząłem ponownie przysypiać, pojawiły się pierwsze hipnagogi. Nie wiedząc czemu za kotwicę użyłem słowo balkon, po prostu ciągle starałem się utrzymywać tą jedną myśl, świadomość że obok mnie znajduje się balkon. Prawdopodobnie byłem zbyt zaspany żeby wymyślić coś lepszego.

---

Leżałem na podłodze przykryty kocem z głową na poduszce w pokoju na dole, był dzień. Wciąż w półśnie słyszałem wyraźne omamy. Pomyślałem, że teraz za kotwicę mogę przyjąć niewygodę spania na podłodze. Po jakimś czasie odpływania spontanicznie wstałem i zastanawiając się, czy to już, wykonałem TR. Tak jest, śnie! 
LD
Dopiero teraz pojąłem znaczenie tego, że przecież jest dzień i leżę w zupełnie innym miejscu niż poszedłem spać. Klasycznie wyruszyłem przez okno powoli przechadzając się wokół mojego domu do wyjścia z posesji. W międzyczasie usiadłem na kamiennych schodkach by poczuć realność dotyku. Wyszedłem na polną drogę kierując się w stronę miasta. Systematycznie powtarzałem sobie, aby się zbyt nie emocjonować ani nie obawiać się o niespodziewany koniec snu. W tym momencie "Kamera" zaczęła skręcać w lewo przez co żeby utrzymać prosty kierunek musiałem chodzić na ukos w prawo, było to trochę uciążliwe. Na wprost ode mnie dostrzegłem w oddali gigantyczny, piękny kościół. Przeleciałem powoli kawałeczek, ale tylko troszkę by nie nabrać za dużego rozpędu i wysokości. Na zakręcie w lewo wyskoczył do mnie duży, dosyć groźnie wyglądający pies z domu obok i jego mniejszy towarzysz. Taka sytuacja rzeczywiście miała kiedyś miejsce. Większy pies głośno na mnie szczekał i powoli się przybliżał, ale ja upewniałem się, że mnie nie ugryzie. Przeszedłem obok nich, jednak w głębi dalej troszkę się obawiając, a poza tym podirytowany głośnym szczekaniem zabiłem psy myślą. Po chwili jednak zrobiło mi się ich szkoda i ruchem palców z powrotem je ożywiłem. Wzleciałem do przodu mijając pode mną kilku ludzi z kamiennymi twarzami którzy w ogóle nie zwracali na mnie uwagi. Widziałem, że na końcu ulicy jest tylko ciemna pustka, zaniepokoiłem się tym w obawie, że dalej już nie polecę. Po chwili jednak świat "doczytał się" i za skrzyżowaniem pojawił się odcinek świata z Gothica, od bramy do jeziora i zbieraczy ryżu, do bramy do Nowego Obozu w górzystej wersji. Chciałem spróbować dolecieć do tej drugiej bramy i ujrzeć, co znajduje się za horyzontem za wzgórzami, ale zdjęło mnie przekonanie że jest tam tylko granica z pustką więc nie warto. Poleciałem, a raczej spadłem do najniżej położonego miejsca. Był to dosyć głęboki dół złożony z bardzo symetrycznych czworokątów. Nade mną gawędziło sobie dwóch mężczyzn. Pomyślałem, że to wyizolowane miejsce to idealne lokum na seks. Wspiąłem się na kwadratową skałę przy mnie a nad nią ujrzałem pokój bez jednej ściany od mojej strony w którym było łóżko, a na nim rozebrana, wpatrująca się we mnie kobieta. Zdjąłem to i owo i już przystępowałem do działania, gdy niestety niespodziewanie, uwaga - zesrałem się. Co ciekawe już 3 raz zdarza mi się strzelić kape tuż przed dobrze zapowiadającą się zabawą. Nie wiem co to do cholery ciężkiej ma symbolizować, ale dość już o tym. By uczynić tą chwilę mniej niezręczną próbowałem wpłynąć na partnerkę aby zaczęła się śmiać i odebrała to jako żart, ale jakoś wcale nie było jej do śmiechu. Przejąłem się tym mocno, bo realność tego wprawiła mnie w przekonanie że w rzeczywistości też puściłem kleksa. Inna sprawa, że "rzeczywistość" w mym mniemaniu w tamtym momencie rzeczywistością wcale nie była, bo byłem pewien, że jestem na jakiejś wycieczce w stylu biwak i mam ld śpiąc w pokoju w jakimś ośrodku z kolegami. Nawet dobiegł mnie przytłumiony głos, pytający się, gdzie jest klucz od osiemnastki, bo nikt nie otwiera a jest zamknięta (No tak, przecież wszyscy śpimy). W oknie które pojawiło się po lewej dostrzegłem jakąś małą zrujnowaną budowle z pustaków, ognisko i dziewczyny z mojej szkoły. Dojrzałem jedną która nawet mi się podoba. Wyszedłem, przez ścianę i złożyłem jej propozycję na którą chętnie przystała. Na sam koniec czułem, że wyrzuca mnie ze snu ale przyjąłem to bez żalu i z myślą, że fajnie było. Obudziłem się na standardowym łóżku w pokoju na dole które z jakiegoś powodu ciągle pojawia się w ostatnich snach. W pokoju był mój kolega. Sprawdziłem godzinę, była 39:30. Powiedziałem, że mój zegarek w telefonie się zepsuł. Obudziłem się. 

---

Byłem na peronie, sięgałem po swój plecak i kurtkę leżącą na torach, było chłodno. Nagle okazało się, że peron też zamierza jechać po torach i ruszył. Na początku skakałem po nim, po chwili jednak nabrał takiego rozpędu że rozsądniej było uskoczyć w bok, na prawdziwy peron. Chwyciłem plecak i poszedłem w stronę miasta. Nagle nadeszła ciepła wiosna. Wsiadłem na rower i przemierzyłem kawałek mojej miejscowości, lekko skrzywioną przez mój umysł. Gdy dojechałem na jakieś ciche, zielone osiedle z podejrzeniem które w zasadzie przyszło bez powodu zsiadłem z roweru i wykonałem TR.
LD
Wow, znowu ld. W oknie domu obok mnie dostrzegłem jakąś kobietę. Przeszedłem przez ścianę i ujrzałem dwie postacie nie wykonujące żadnych ruchów, kobietę i jej córkę. Na oko 4 lata młodsza, bo wyglądała na 13. Spontanicznie wyciągnąłem rękę by złapać ją za wydatny tyłek, jednak w ostatnim momencie zagrzmiał głośny, niski dźwięk który mocno mnie zaskoczył, wręcz lekko sparaliżował. Jakaś siła odsunęła moją rękę. Próbowałem się z nią siłować ale nie miałem szans. 8:30, zadzwonił budzik, obudziłem się.
Zastanawiam się czy ta sytuacja mogła być odpowiedzią mojej moralności która w świecie realnym uznała by to za coś bardzo niewłaściwego.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Dziennik snów akaKowalska akaKowalska 35 1,503 8 godzin(y) temu
Ostatni post: akaKowalska
  Dziennik snów Sennego Spacerowicza Dream Walker 308 146,687 27-03-2024, 10:57
Ostatni post: Dream Walker
  Dziennik snów Kilera Jestem Kiler 412 52,467 11-02-2024, 15:38
Ostatni post: Jestem Kiler
  dziennik snów doysoyk Doysoyk 24 1,707 14-01-2024, 08:28
Ostatni post: Doysoyk
  Dziennik snów z całego życia ;] Rulez 50 28,883 28-04-2023, 21:45
Ostatni post: Rulez

Skocz do:

UA-88656808-1