CosmicKid
#11
#29 #LD Stałem przed wejściem do mojego gimnazjum. Na poręczy ustawiłem dwa laptopy, przy czym jeden z nich reprezentował w pewien sposób moją stacjonarkę. To właśnie ona miała problem z odpaleniem i dopiero po kilku restartach udało jej się przebrnąć przez ekran ładowania. Chwilę później pojawił się mój typowy senny motyw - przy starcie włączyła się masa pobocznych aplikacji, która zaśmieciła ekran, a sam pulpit wyglądał jak pobojowisko, pełen ikon z niepasującymi do funkcji grafikami, rezydującymi na podejrzanej, błękitnej tapecie. Postawiłem sobie za cel posprzątanie tego grata.

Niedługo po tym zjawiła się pewna dziewczyna. Katecheta zapytał, dlaczego jej brata nie ma w szkole. Odpowiedź dziewczyny była wymijająca, sugerowała, że ma parę spraw do załatwienia. Ewidentnie chciała ukryć haniebne motywy kierujące jej bratem. Ten z kolei pojawił się chwilę po rozmowie. Dziewczyna się przestraszyła i zaczęła uciekać w stronę wyjścia. Nie rozumiejąc sytuacji, postanowiłem podążyć jej tropem. Zebrałem laptopy, przy okazji wziąłem tableta wspomnianej dziewczyny. Widocznie zostawiła go, unikając za wszelką cenę konfrontacji ze złym bratem.

Wchodząc na drugie piętro, miałem świadomość, że minęło trochę czasu, od kiedy skończyłem tą szkołę. Chodziłem po niej, traktując ją jako ciekawostkę i możliwość ponownego przeżycia gimnazjalnych chwil. Po drodze spotkałem moją wychowawczynią, przywitała mnie ciepło, czule się uśmiechając. Poprawiło mi to znacznie humor, choć sposób, w jaki to zrobiła, wydaje mi się teraz czysto absurdalny.

Na samej górze stała grupka nowych uczniów, z którymi miałem spięcie. Jeden z nich trzymał przy sobie moją torbę, jeśli dobrze pamiętam. Chciałem ją zabrać, ale ktoś źle odczytał moje zamiary, traktując mnie jako złodzieja. Wdałem się w krótką bójkę, która skończyła się utratą moich rzeczy - torbę przeteleportowało gdzieś indziej. Na dokładkę zjawiła się dziewczyna, która uciekła od swojego brata. Podałem jej tablet, licząc na słowa podziękowania. W istocie zostałem bardziej pobity niż w przypadku grupki dzieciaków. Na nic zdały się moje zapewnienia, że chciałem jedynie pomóc. :P

Tuż obok przy sali siedziała cała moja gimbazjalna klasa. Wykorzystałem chwilę spokoju, żeby pozbierać wszystkie moje rzeczy do kupy. Znalazła się ponownie moja torba, zajrzałem do środka i upewniłem się, czy wszystko jest na swoim miejscu. Zacząłem wtedy mieć przebłyski jasnej świadomości, aż w końcu dotarło do mnie, że śnię. Dla pewności wykonałem test rzeczywistości z tekstem. Na rękawie kolegi z gimnazjum znalazłem napis głoszący na przemian "500%", "500" i "400". Tamtejsza swobodna atmosfera skłoniła mnie do podzielenia się tą uwagą z projekcją.

W momencie uświadomienia sen nabrał jakiegoś nostalgicznego posmaku. Przy sali siedziała większość mojej starej klasy, przypatrywałem się im dokładnie, utwierdzając się w fakcie, że to te same osoby. Sen nałożył filtr na rzeczywistość, czyniąc wszystkie kolory jaskrawszymi, a ubrania moich znajomych były pełne żywych kolorów. Cały świat cieszył oczy łagodnym bloomem, jak gdyby przepuścić piksele moich oczu przez shadera. Napawałem się tym widokiem do momentu, gdy zgasły wszystkie światła. Automatycznie pojawiła się obawa, zwykły strach przed nieznanym. Zachowałem jednak spokój, dobrnąłem do ledwo zarysowanych włączników światła i przywróciłem naturalny wygląd pomieszczenia.

// Nie myślałem chyba do tej pory, że zwykła obserwacja swoich emocji we śnie może być taka ciekawa. Natura snu potęguje pewne uczucia, pozwalając na pełniejsze doznanie danej emocji. Dawno na jawie nie odczuwałem tak autentycznego, choć irracjonalnego strachu jak w minionym LD. :P

#30 Lekcja angielskiego. Nauczyciel poprosił mnie, żebym rozwiązał zadanie. Gibiąc się na krześle, przypadkowo przywaliłem głową w parapet. Próbowałem wykorzystać tą sytuację, żeby uniknąć odpowiedzi. Odczułem wtedy faktycznie ból, ale ustał szybko. Szybciej, niż bym potrzebował. Zacząłem symulować, ale plan nie wypalił, skończyło się na jedynce. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego dostałem tak niską ocenę, skoro w moim mniemaniu to były studia, a prowadzący był od zupełnie innego przedmiotu.

#31 Mecz w rocketa płynnie przeszedł w mecz piłki nożnej na małej sali gimnastycznej w moim gimnazjum. Pamiętam dobrze sytuację, gdy grupka uczniów biegła na bramkę, której broniłem. Jeden z nich wyskoczył zupełnie znikąd, odbijając piłkę główką. Ta trafiła w prawy róg bramki, nie dając mi szans na obronę. Akcja okazała się na tyle inspirująca dla naszego trenera, że zaczął wygłaszać przemowę życia. Prawił o pasji do sportu, jak ważne jest kochać to, co się robi, ubierał to w proste, ale trafiające do przeciętnego odbiorcy słowa. W najlepszym momencie swojej gadki przed moimi oczami przelatywały strony różnych klubów z poszkole.pl, trener używał ich jako argumentów dla szerokiego spektrum zainteresowań młodzieży. W międzyczasie ułożenie bramek się zmieniło - stały teraz po tej samej stronie boiska, rozdzielone długim stołem z krzesłami.

// Po drzemce trafiło się również parę scen:

#32 Grałem w autka z pewną osobą z rodziny. Model jazdy był dosyć zabawny - samochody ślizgały się po drodze jak po szutrze, każdy zakręt trzeba było pokonywać bokiem, zaczynając go dużo wcześniej, żeby jak najlepiej go ściąć. Kamera była z lotu ptaku, grafika przypominała nieco animowaną.

#33 Jeden z dni isenowego zjazdu skończył się kompletnym rozbiciem ekipy. Przebywaliśmy na drewnianym kompleksie, który pływał po jeziorze. Były to prawdopodobnie dwa domki, od których wychodziły liczne podesty. Całość imitowała orientalny styl. Po dość intensywnej nocy łóżka zostały rozrzucone po podestach i każdy spał w innym miejscu. Rano wszyscy zrobili burzę mózgów, starając się wyciągnąć jakiekolwiek szczegóły z ostatniego czasu.
cosmic.checkReality();
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#12
#34 W pewnej grze survivalowej pojawił się mało interesujący event - na mapie losowo spawnował się pedofil, przed którym należało uciekać. Byłem zmęczony tego typu rozrywkami, więc ruszyłem w kierunku zagrożenia, żeby jak najszybciej zakończyć tą durną akcję.

#35 Konkurs piękności, pewna kobieta chciała się na niego zapisać. Jej pomarszczone palce zostały prawdopodobnie skrytykowane, zaśmiałem się, że można nałożyć na nie odpowiedniego shadera, żeby je wygładzić. Przyjęła to obojętnie, choć spodziewałem się ostrej reakcji. Byłem w centrum swojego miasta, na środku przy czymś na kształt namiotu stało kilka tablic informacyjnych z datami, rozpoczynającymi się od 2 sierpnia. Myślałem o tym, że jest lipiec.

Trafiłem do budynku, w którym dach był symulowaną falą z wielu małych cząstek. Zastanawiałem się, jaka funkcja matematyczna mogła odpowiadać za tak ciekawy kształt. Chwilę później wszedłem przypadkiem do pokoju, gdzie trwała prezentacja po angielsku. Jakiś Chińczyk trzymał w ręce kostkę Rubika i układał do niej rap. Niedługo po tym poleciały w jego stronę pytania od mojej znajomej.

Wracając spotkałem parę koleżanek, rozmawiałem z jedną z nich na temat innej dziewczyny, która podobno jej nie lubiła. W drodze na tramwaj szukałem możliwych przyczyn, chociaż w rzeczywistości nic na to nie wskazywało. Jakiś czas później spotkałem moją byłą dziewczynę i jej nowego chłopaka, wydawał się wspominać coś o oneironautach i użytkowniku "Śpiący".

#36 Moje dwie znajome postanowiły się puścić, więc zatrzymały swoje auto przy facecie, który pragnął je przeruchać. Jechałem razem z nimi, więc miałem pełny ogląd na tą sytuację, wyglądało to jak mało wyrafinowany akt desperacji. W międzyczasie mężczyzna powiedział mi, że może odstąpić mi jedną z koleżanek. Wywołało to krótką dyskusję, w której argumentowałem, że prawdziwy akt miłości wynikający ze zrozumienia drugiej osoby i poznania jej faktycznych pragnień jest nieporównywalnie lepszy od jego instantowego zaspokajania brudnych zapędów. Rozmowa ucięła się w momencie, gdzie kutas faceta wielkości małego palca opadł całkowicie, a ten lekko sfrustrowany wstrząsał nim, mrucząc pod nosem "co jest?!". Mężczyzna oparł się o ścianę i stwierdził, że musi odpocząć.

Jakiś czas później, gdy ruchacz pospolity odzyskał siły, zaprowadził swoje panny pod płot w gęstej trawie. Przez cały czas od początku spotkaniu trzymał w ręce nóż, którym się zabawiał w trakcie. Teraz rzucił jeden z nich w losowym kierunku, przypadkowo trafiając w brzuch wylegującego się w trawie pieska. Nie umknęło to wzrokowi dziewczyn i od razu wywołało oburzenie. Facet był w głupkowatym nastroju, spoglądał na obraz tragedii, jaką wywołał, z pustych uśmiechem. W pewnym momencie obrócił się do mnie i wykonując randomowy gest ręką, wbił mi inny, tępy kuchenny nóż w brzuch. Byłem tak znudzony tą sytuacją, że zdobyłem się jedynie na pogardliwe "No chujuuu".

#37 W ostatni dzień isenowego zjazdu postanowiliśmy rozpalić ognisko na pobliskiej polanie. Moja dziewczyna była odpowiedzialna za wyszukiwanie i ścinanie odpowiednich drzew, ja przynosiłem je w pobliże naszego obozowiska, a Sławek rąbał je siekierą na mniejsze kawałki. Wspólnymi siłami już po dwóch turach rozpaliliśmy true ognisko.

#38 Byłem wewnątrz gry, którą sam stworzyłem. Fabuły brak, moim zadaniem było przechodzenie kolejnych etapów, z reguły pełnych jakichś łamigłówek lub elementów zręcznościowych. Na lokację składała się ogromna jaskinia wypełniona lawą, na której stały ruiny zamku pełne wąskich przejść, gdzieniegdzie z otwartymi częściami i większymi zagadkami. Problemem okazała się projekcja smoka, który przyczepił się w połowie rozgrywki i towarzyszył od tamtego czasu aż do końca levela. W międzyczasie marudził, był po prostu upierdliwy. Szukałem jakiejkolwiek możliwości, żeby się od niego odciąć - zamykałem wszelkie możliwe bramy i próbowałem wyprzedzić go na schodach w jednej z wież. Ostatecznie trafiłem do ostatniego etapu, gdzie mieściła się, z jakiegoś powodu mi znajoma, zagadka z windą i paroma ciężarami zawieszonymi na sznurku. Wówczas smok podarował mi skrzynię, w której od razu wypatrzyłem ostry sztylet. Czym prędzej wbiłem mu go w smoczą szyję oznajmiając, że mam już dość jego ciągłych narzekań.

Wkrótce do mojego pokoju zawitało parę osób z rodziny, składając mi życzenia i dając książkę, podobno zbudowaną z części najnowszej płyty głównej. Ktoś poradził, żebym włączył ją potem do prądu i zobaczył, jak działa. Przy okazji opowiedziałem o mojej nowej grze i opisałem proces tworzenia muzyki do niej. Próbowałem określić dzisiejszą datę, wybór padł na 14 sierpnia. Nie kojarzyłem z tym dniem żadnego święta.

// Po za tym było parę snów lub elementów opisanych dotychczas snów, które postanowiłem mimo wszystko pominąć w publicznym dzienniku.
cosmic.checkReality();
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#13
#39 Wracałem znad morz ze Sławkiem i Incesem w roli kierowcy. Sytuacja na drodze okazała się dosyć skomplikowana - co chwilę ktoś wymuszał pierwszeństwo albo wjeżdżał na przeciwny pas ruchu. Inces sprytnie manewrował pomiędzy niezbyt rozgarniętymi uczestnikami ruchu. Wkrótce dojechaliśmy do czegoś na kształt hawajskiego portu pełnego lichych, lekko spróchniałych pomostów, połączonych ze sobą w tor jak w jakimś mario kart. Inces przyśpieszył, ścinał zakręty jak w jakiejś arkadówce. Od razu przypomniały mi się piwa, które wypił, nie wiedząc czemu, sen wybrał vipy. W pewnym momencie straciliśmy przyczepność i wylecieliśmy za białą barierkę. Wykorzystując moment, nim auto całkowicie się zanurzyło, wyskoczyłem z pojazdu, biorąc ze sobą swój plecak. Udało nam się dopłynąć do pobliskiego hawajskiego domku.

rip opel octavia
cosmic.checkReality();
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#14
#40 Po serii dziwnych wydarzeń uczestniczyłem w pewnym spotkaniu biznesowym. Obserwując wnikliwie poczynania uczestników, miałem nieodparte wrażenie, że wszystko jest wyreżyserowane, a każdy ich najdrobniejszy gest czy słowo znajdowało się gdzieś w scenariuszu. Wszyscy zachowywali się jak kukły w spowolnionym przedstawieniu, afiszując najmniejszy ruch.

#41 Byłem z moją dziewczyną na wakacjach w małym górskim domku. Początkowo sielankowy klimat snu został zakłócony przez stopniowo pojawiające się nowe projekcje. Zaczęło się od moich rodziców, za którymi powoli podążyła reszta członków mojej rodziny. W pewnym momencie wywołało to konflikt, próbowałem dociec, dlaczego moja mama zdecydowała się sprowadzić tutaj całą ekipę, choć w istocie był to jedynie wierzchołek góry lodowej. Pierwszą osobą spoza rodzinnych kręgów był Sławek siedzący na kanapie z tabletem. Pytał się mnie, kiedy obejrzymy rocketowy mecz. Widząc niecodzienne wędrówki ludu, starałem się za wszelką cenę uniknąć takich rozrywek i opanować sytuację.

Dom stopniowo się wypełniał znajomymi twarzami wszelkiej maści. Zjawiła się prawie cała ekipa i-senu, zaraz później znajomi z podstawówki, gimnazjum i studiów. Korytarzami przechadzał się tłum ludzi, na zewnątrz gromadziły się grupki osób palących papierosy, w tym nowa osóbka z ostatniego zjazdu dziękująca mi, że może się tu znowu znaleźć. W miejscu, gdzie myślałem, że kiedyś stały drewniane ławeczki i ognisko, pojawiły się suche krzaczory i plastikowy pojemnik z zakrętkami, przypominający geocachingową skrytkę. Na forum na nowo zagościła zmiana wyrazów, dotykając tym razem nicków i przerabiając je na zupełnie abstrakcyjne nazwy. A mój znajomy z podstawówki wymyślił intrygującą zabawę - polegała na czymś w rodzaju "sajmon mówi", kolega wskakiwał w najmniej oczywiste miejsca i oczekiwał, że jego kumpel powtórzy jego wyczyny. Najbardziej hardkorowe okazało się wskoczenie na coś przypominającego metalową półkę na bagaż w pociągu. Usadowił się tam w słowiańskim przykucu, a zrezygnowany znajomy zaczął głośno wyzywać. Wybuchnęliśmy śmiechem.

W nocy dawał mi się we znaki ekstrawertyczny klimat tego miejsca, miałem ochotę się stamtąd wyrwać. Na drodze prowadzącej do domu spostrzegłem mojego wykładowcę od elektroniki z wielkim głośnikiem/wzmacniaczem na kółkach, stojącego ze swoim znajomym, który również trzymał bagaż pokaźnego rozmiaru. Zdawali się wyruszać w góry, postanowiłem wybyć razem z nimi. Pomyślałem, żeby zabrać ze sobą moją dziewczynę, a wykładowca i jego znajomy odczytali moją potrzebę, kierując się bez słowa w stronę domu i wracając w żądanym przeze mnie składzie.

Wyszliśmy na ulicę, ale całkiem szybko obietnica przygody prysła, gdy po dialogu wykładowcy z kobietą na ulicy nastał ranek. Gdy ten skończył odpowiadać na jej pytania o położenie najbliższych miast i szlaków, ulotnił się wraz ze swoim kompanem. Zostałem tylko ja, moja dziewczyna i zmieszanie całą sytuacją. :P
cosmic.checkReality();
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1